Była „whishlista”, teraz czas na zaprezentowanie mojej lakierowej
kolekcji. Dla blogowych lakieromaniaczek wyda się skromna – do setki mi bardzo
daleko, ale na pewno ilość zebranych przeze mnie buteleczek mogłaby zaskoczyć
moich znajomych 😉
Pokaz podzieliłam na trzy części. Zacznę od Wibo – to moja
ulubiona firma jeśli chodzi o lakiery, prawie co trzecia buteleczka w moim
pudełku jest ich produkcji. Polecam:
– miła dla kieszeni cena,
– dobra dostępność – w każdym sklepie Rossmann,
– fantastyczne kolory, bardzo mi pasują, zawsze wśród
nowości znajdę coś bardzo mi się podoba
– w swojej klasie cenowej nie mają równych ze względu na
krycie, przyjemność aplikacji i trwałość,
– ładne buteleczki 😉 szczególnie seria Express Growth,
ale też Extreme Nails
– na plus ze względu na mój lokalny patriotyzm – nie dość,
że polska firma, to jeszcze z Kartuz
🙂
Z wielu z nich pościerały mi się już numerki, ale
postaram się dokładnie opisać ich cechy. Kolorowe szaleństwo jako kontra dla
paskudnej szarugi za oknem 😉
Seria Wibo Express
Growth
. Moje pierwsze lakiery, kupiłam je jeszcze zanim zrobiłam pierwsze
zdobienie 🙂 Od lewej:
– Bezbarwny topcoat „fluo” – świecący w świetle UV. Można
go porównać do Essence Glowing In the Dark Topper nr 14 – Essence lepiej świeci
w świetle UV (sprawdzałam – mam taką lampę w pracy), ale w klubie nie za
bardzo; za to Wibo słabiej wypada w „prawdziwym” UV za to ma piękny fioletowy
poblask, szczególnie na słońcu, ale także przy sztucznym oświetleniu, przez co
jest dla mnie lepszy niż odpowiednik Essence.
– Srebrne cudo, piękne wykończenie. Dawno go nie
używałam, ponieważ pożyczyła go moja mama, ale czas do niego wrócić 🙂 Pięknie
prezentuje się na paznokciach u stóp.
– Wspaniała ciemna morska zieleń ze złotawym shimmerem.
Lekko zmienia odcień w zależności od oświetlenia.
– Fantastyczny duochrom – chłodny fiolet z zielonym połyskiem.
Efekt ładniejszy niż w przypadku odpowiadającego mu Miss Sporty Metal Flip, ale
nieco inny – można mieć w kolekcji oba i nie żałować. Czasem może sprawiać
wrażenie sinych paznokci, ale i tak mi się podoba. Nr 345.

Serii Express Growth ciąg dalszy. Od
lewej:
– W rzeczywistości jest jaśniejszy i bardziej szary niż
na zdjęciu. Nie noszę go solo, ale jest idealny jako tło do zdobień. Nr 353.
– Pastelowa zieleń o bardzo ładnym shimmerowym
wykończeniu. Nr 413.
– Nudziak o zaskakująco dobrym kryciu. Dobry do frencza i
jako tło.
– Mój najnowszy nabytek, absolutnie zachwycający! Jest to
lekko fioletowa, przezroczysta baza ze złotawymi drobinkami, które pięknie się
mienią. Refleksy zmieniają intensywność w zależności od kąta padania promieni
światła. Jedna cienka warstwa idealnie sprawdza się jako topcoat. Nr 453.
  

Seria Wibo Extreme
Nails
z szerokim, płaskim, wygodnym pędzelkiem. Pierwsze dwa miałam zanim
popadłam w szaleństwo zdobienia paznokci, trzeci kupiłam już później. Od lewej:
– Ciepła, żywa czerwień z shimmerowym złotawym
wykończeniem. Cieszę się, że jest pozbawiona karminowych tonów – w karminowej
czerwieni wyglądam słabo, ale ta jest dla mnie idealna.
– Ciepły fiolet z shimmerowym wykończeniem. Bardzo ładny,
świetnie pasuje do mojej karnacji i kolorów włosów, bardzo lubię też ubrania w
tym kolorze 🙂
– Idealny dla mnie odcień bijącego po oczach różu. Nr
421.

Bardzo popularna seria lakierów z limitowanej edycji Glamour Nails. Oto dwa moje ulubione odcienie.
Od lewej:
– Niby srebrny, ale taki jakiś ciepły, platynowy.
Wspaniały 🙂 Nr 5.
– Złoto z zielonkawym poblaskiem, fantastyczny lakier. Ostatnio
długo gościł na moich stopach i wyglądał idealnie. Można znaleźć na blogach
uwagi, że złote drobinki mogą oddzielać się od zielonej bazy, ale ja tego nie
zauważyłam, mój egzemplarz jest jak najbardziej w porządku. Nr 4.

Na koniec pojedyncze egzemplarze z różnych serii, w tym
dwa marki Lovely. Jakoś lakiery
Lovely nie zdobywają mojego serca. Od lewej:
– Jasny, pastelowy różowy z przepięknym ciemniejszym,
fioletowawym, delikatnym shimmerem. Bardzo ładny. Seria Your Fantasy, Nr 35.
– Biały lakier do zdobień. Wczoraj wypróbowałam go po raz
pierwszy i jestem zadowolona. Nr 8.
– Bezbarwny zwyklak. Kupiłam go ze względu na niską cenę
i pojemność – aż 12 ml. Używam go dość często przy wykonywaniu zdobień, np. do
umocowania cekinków na paznokciach. Śmieszny design opakowania – buteleczka całkiem
zgrabna, ale zwróćcie uwagę na cudnie kiczowaty plastikowy „brylancik” na zakrętce
😉
– Ostatni na dziś lakier z serii Moulin Rouge. W tej
edycji przeważają nielubiane przeze mnie karminowe, chłodnawe czerwienie – ten lakier
też posiada takie tony jeżeli nałożymy jedną cienką warstwę. Całe szczęście
przy drugiej warstwie staje się ładnie bordowy. Ma shimmerowe wykończenie,
żałuję, że nie było takiego samego koloru bez drobinek.
Za tydzień następna cześć 🙂
Jeżeli moja kolekcja powiększy się, posty z tej serii będą na bieżąco aktualizowane.

Do dzisiaj na blogu Tylko polskie kosmetyki trwa Tydzień z Wibo. Zapraszam do udziału w akcji i zaprezentowania produktów tej marki na blogu – wśród uczestniczek zostanie wylosowana nagroda.

Do tego można też wziąć udział w rozdaniu (do godziny 18, dnia 20 stycznia 2013) – do wygrania cały Wibo Box. Szczegóły tutaj.