Oto mój pierwszy i właściwie ostatni piaskowy lakier. Nie
jestem fanką tego wykończenia, ten jeden egzemplarz całkowicie zaspokaja moją
ciekawość. Przedstawiam Lovely Baltic
Sand nr 2
. Jest świetny, ma intensywnie żółty kolor, w sam raz na lato, a
dzięki brokatowemu wykończeniu może nawet na karnawał? 😉 W słońcu błyszczy się
i iskrzy jak głupi, natomiast w cieniu wydaje się lekko matowy, choć wciąż
zwraca uwagę brokatowymi błyskami. Aplikacja bardzo wygodna, choć pędzelek w
moim egzemplarzu był nieco wadliwy, ale naprawiłam problem przy pomocy
nożyczek. Nałożyłam dwie warstwy – obie rozprowadzały się bardzo dobrze, nie
było smug ani prześwitów. Krycie przyzwoite – jaśniejsze końcówki nieco tylko
przebijają zależnie od oświetlenia, ale moim zdaniem jest bardzo dobrze. Jak na
żółty kolor – super 🙂 Spodziewałam się czegoś jak papier ścierny,
zahaczającego o ubrania, ale efekt piaskowy jest dosyć łagodny, choć oczywiście
nie mam porównania z innymi produktami tego typu. Z ciekawości co chwilę go
macam i jest zabawnie, ta szorstkość jest dosyć miła w dotyku 🙂 Obawiałam się
wysychania – zawsze używam Poshe lub Seche Vite, a tu chciałam z tego
zrezygnować. Całe szczęście wszystko szybko się utrwaliło – po 10 minutach
paznokcie były na tyle suche, że mogłam, choć ostrożnie, wrócić do codziennych
czynności. Na pewno taki lakier jest też bardziej trwały niż przyklejany
piasek. Jeśli chodzi o zmywanie – dopiszę aktualizację za kilka dni. Jest łatwo
dostępny i niedrogi – kupiłam go w Rossmannie za niecałe 9 złotych. Są jeszcze
dostępne dwa inne kolory – bardzo interesująco wyglądał czerwony, ale niebieski
też jest ładny. Podsumowując – super produkt, godny polecenia, nawet nazwę ma
atrakcyjną i bardzo trafioną ^^

 

Aby uatrakcyjnić całość domalowałam czarne paski. Teraz
to dopiero zwraca na siebie uwagę! Intensywny żółty jest jeszcze bardziej
podkreślony, całość od razu rzuca się w oczy. Czarny lakier nie złagodził jakoś
szczególnie piaskowej szorstkości, wykończenie wciąż ma swój urok. Liner nie
rozprowadzał się tak jak na standardowej powierzchni, ale wciąż bardzo dobrze.
 

To zdobienie właściwie bardziej kojarzy mi się z takim
tygrysim pająkiem niż z osą 😀 Mam na myśli tygrzyka paskowanego, wrzucam
zdjęcie, które takiemu kiedyś zrobiłam. A Wam z czym takie paski się kojarzą?