Z okazji paznokciowego projektu organizowanego przez
Diunay (klik) motyw owoców pojawia się wszędzie. Niektóre prace są naprawdę
zachwycające, warto obejrzeć! 🙂 Kilka z nich spodobało mi się szczególnie i
zainspirowało mnie do tworzenia własnych wersji. Oto jedna z nich – arbuzy 🙂
  

  

Arbuz na paznokciu palca serdecznego, to czerwona plama
lakieru China Glaze Roguish Red.
Pozostałą część paznokcia pokryłam zielonym Softerem Kiwi. Gąbką dodałam ciemnozielone paski – w ruch poszedł
ciemnozielony Colour Alike Lovelas i
białą krawędź owocu. Całość uzupełniłam czarnymi kropeczkami – pestkami i
pokryłam topem. Użyłam China Glaze
Ghoulish Glow
– nie jest do końca bezbarwny, ma w sobie fluorescencyjne
drobinki, które w świetle dziennym nadają nieco matowego i mlecznego
wykończenia.

Na pozostałych paznokciach zawitał gąbkowy frencz i
wesołe kropki. Chciałam sprawdzić, czy czarne drobinki z Softera Kiwi będą tak
ładnie ozdabiać kółeczka, jak wyglądało to w przypadku lakieru Lemax Star.
Niestety szału nie ma, tutaj chyba czarnego pyłku jest mniej. Lemax w tej
konkurencji wygrywa 😉
  
Spotkanie wellness
Arbuzy z dedykacją dla mojej koleżanki, panny M. – to jej
ulubione owoce 🙂 Panna M. została trenerką wellness i ten manicure miałam na
naszym spotkaniu urodowym.
Dosyć dużo czasu poświęcam na szukanie informacji na
temat zdrowia, dbania o siebie i kosmetyków i zebrałam jak dotąd dość dużo
wiedzy na te tematy, ale mimo to sporo wyciągnęłam ze spotkania 🙂 Zdobyte
informacje już wykorzystałam do uzupełnienia mojej pielęgnacyjnej rutyny,
planuję też małe zakupy z tym związane aby uzupełnić mój zestaw kosmetyków.
Fajnie było skonfrontować moją wiedzę z fachowcem i dopytać się o nurtujące
mnie zagadnienia 🙂 Uzupełnieniem rozmowy było wykorzystanie specjalnie
dobranych kosmetyków, z czego największe wrażenie zrobiły na mnie maseczka
odżywcza i krem do twarzy – cuda! Najpierw zajęłyśmy się tylko połową mojej
twarzy, żeby później porównać efekty i byłam niesamowicie zaskoczona różnicą!
Wcześniej byłam pewna, że to taka ściema, ot – kosmetyki jak kosmetyki, ale
wspaniale było obserwować jak taka jednorazowa sesja wpłynęła na moją cerę! 😀
Skóra stała się przyjemnie gładka, rozświetlona, o ujednoliconym kolorycie, drobne
linie się wygładziły – jeny, wyglądałam lepiej niż po nałożeniu kremu
tonującego, który dla mnie jest takim photoshopem w płynie 😛 To był świetnie
spędzony czas i chętnie wybrałabym się ponownie na takie spotkanie, być może po
wakacjach zarezerwuję sobie wolną godzinkę czy dwie 🙂
Jeżeli też chciałybyście umówić się na spotkanie wellness
(Trójmiasto i okolice) dajcie znać (najlepiej na maila), to podam Wam namiary! Gorąco
polecam, było naprawdę super, warto skorzystać z okazji 😀