Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam mój idealny czarny
lakier do paznokci. Wyznacznikiem doskonałości jest tu dobre krycie – dwie cieniutkie
warstwy wystarczą, aby uzyskać zadowalający efekt. 

Lakiery Wibo

Mój wybraniec to Wibo
Express Growth nr 34.
Lakiery z tej serii zyskują moją sympatię z wielu
względów. Po pierwsze to polski
produkt, co jest dla mnie ważne. Co więcej celuje to także w mój patriotyzm
lokalny – zgodnie z etykietą Wibo pochodzi z Kartuz – wspieranie kaszubskiej firmy poczytuję sobie jako swój
obowiązek! 😉 
Lubię lakiery Wibo. Nie ukrywam, że duże znaczenie ma cena – 5-6 złotych to w sam raz dla każdej lakieromaniaczki z
ograniczonym budżetem. Co prawda pod tym względem marka ma wielu konkurentów
(jak choćby Essence), ale to właśnie przy szafie Wibo najczęściej zatrzymuję
się na dłużej. Bo jest na czym oko zawiesić! Kolory są cudowne, idealnie trafiają
w mój gust! To co jest najbardziej niesamowite, to fakt, że wśród lakierów Wibo
często można znaleźć kolorystyczne odpowiedniki pożądanych, drogich produktów,
np. Sally Hansen, China Glaze lub Essie. Dzięki temu jestem w stanie zaspokoić
moje lakierowe zachcianki bez rujnowania konta bankowego. Przynajmniej w jakimś
stopniu, bo zamiast oszczędnie poprzestać na jednej buteleczce zwykle ze sklepu
wynoszę po kilka. Bo Wibo to nie tylko tanie kopie znanych marek, ale także
wiele oryginalnych pomysłów na odcień lub wykończenie. Całość sprawia, że wąż w
kieszeni który dzielnie wygrywa przed każdą półką z lakierami tutaj jest bez
szans. Co jakiś czas kuszą mnie nowe barwy, a że są dostępne w każdym Rossmannie to pożeram je wzrokiem przy każdej
wizycie. A moje największe odkrycie tej kolekcji to owa boska czerń.

Warstwy są naprawdę cienkie – lakier bardzo dobrze się rozprowadza. Prezentuję go na zapuszczonych paznokciach, aby było widać na ile prześwitują białe końcówki. Dla towarzystwa czerwony China Glaze Roguish Red. Na zdjęciach oba bez topu.


Idealna czerń
Bardzo podobają mi się ta buteleczka w kształcie prostopadłościanu – wyróżnia się wśród
innych, bardzo estetycznie wygląda i najwygodniej się ją przechowuje.
Czas na malowanie! Dla mnie dobry pędzelek to taki, którego jakby nie zauważam – jeżeli zwracam na
niego uwagę, to znaczy, że coś nie gra. Tutaj jest idealny – musiałam
specjalnie teraz zerknąć jak wygląda 😉 Wąski, prosto, równo przycięty, ale układa się na tyle szeroko, że malowanie paznokci jest komfortowe. Zakrętka też jest bardzo wygodna, jej wydłużony kształt sprawia, że pewnie się ją trzyma i manewruje. Konsystencja lakieru też doskonała –
nawet moja niewprawna ręka radzi sobie z równym rozprowadzeniem emalii na
płytce paznokcia bez zbędnego zapaskudzenia skórek. Kolejnym ważnym atutem
tutaj jest krycie – standardowo
nakładam dwie cieniutkie warstwy, czasem jednak wystarczy tylko jedna nieco
grubsza. Czas schnięcia jest dobry,
choć zazwyczaj do każdego mani używam od razu Poshe, więc nie jestem w stanie
zmierzyć dokładnie, ile ten proces trwa. Trwałości
nigdy nie oceniam – z mojego doświadczenia wynika, że to sprawa zupełnie
indywidualna. Ja nie mam na co narzekać 🙂
Gorąco polecam, to mój bezkonkurencyjny HIT 😀 Zapewnia
tło do zdobień w kilka minut 😉