Wibo to jedna z moich ulubionych lakierowych marek i po
raz kolejny stanęli na wysokości zadania jeśli chodzi o nowości na nadchodzący
sezon – musiałam (!) mieć kolejne buteleczki 🙂 Dzisiaj prezentuję jedną z
nich.
Nie jestem fanką piaskowych lakierów, chropowate
paznokcie są dla mnie fajne jako ciekawostka, ale szału nie ma. Nie odmówię
jednak zakupu kilku brokatowych wersji – lubię taki błysk, szczególnie, że w
wersji z fakturą drobinki wyjątkowo łatwo się zmywają. Zdarza się, że nie mam
czasu na zdobienie, a taki lakier pięknie wygląda solo, a do tego bardzo szybko
wysycha. Wibo WOW Glamour Sand nr 4 z efektem brokatowego piasku jest idealny
do ekspresowego manicure. W tym tygodniu nie miałam wolnych chwil na zabawy w „nail
art”, ale dzięki tej nowej zabawce mogłam z zadowoleniem gapić się na swoje
paznokcie (kurczę, zboczenie się z tego robi, ale cóż poradzić, kiedy się
iskrzy i błyszczy i przyciąga mój wzrok;)).

 Dwie warstwy, bez topu. Zdjęcie z fleszem.

Wibo WOW Glamour Sand
nr 4 z efektem brokatowego piasku
W Rossmannie lakier wydaje się mieć lekko brązowy odcień,
ale to tylko zmyłka sklepowego oświetlenia – w rzeczywistości to coś między
bardzo ciemnym szarym a średnio napigmentowaną czernią. Wysycha matowo, co tym
bardziej zwraca uwagę na iskrzące drobinki: niebiesko-zielone i
czerwono-pomarańczowe. Tylko dwa rodzaje brokaciku, ale taki dobór kolorów
tworzy wrażenie, że na paznokciach mamy całą tęczę błysków. Nie potrafię tego
pokazać na zdjęciach..
Pędzelek wygodny, buteleczka ładna – jak zawsze. Lakier
jest trochę gęsty, co mnie drażni, bo najbardziej lubię te rzadkie, ale
większość nie będzie narzekać. Krycie nie powala, ale dwie warstwy dają radę. Wysycha
bardzo szybko.
 
Dwie warstwy, bez topu. Zdjęcie z fleszem.
 Udało mi się złapać trochę porannego światła. Nieco
zmienia kolory, ale widać iskrzący brokat.
Dwie warstwy lakieru, bez topu. 

Wieczorem następnego dnia miałam trochę więcej czasu i co
nieco zmodyfikowałam. Nie byłabym sobą, gdybym nie dorzuciła zdobienia! Białą
farbką akrylową domalowałam kwiatowy motyw wzorując się na zdobieniu
Mr.Candiipants z tego tutorialu. Dodałam też topcoat, przez co bazowy lakier zupełnie
zmienił swój wygląd – czerń jest wyraźniejsza dzięki błyskowi, a drobinki nieco zgasły. Jedna
warstwa nie zakryła chropowatości w pełni, faktura wciąż jest wyczuwalna. 
Jestem bardzo zadowolona 😀
Z topcoatem Sally Hansen Insta Dri i zdobieniem wykonanym farbką akrylową. 
Z topcoatem Sally Hansen Insta Dri i zdobieniem wykonanym farbką akrylową. 

Po wypróbowaniu tego cuda kupiłam też dwa kolejne lakiery
z tej serii – czarny z niebiesko-zielonymi drobinkami i fioletowo-złoty.
Wszystkie są przepiękne! Niedługo znów będę bardzo zajęta i wtedy po nie
sięgnę. Na razie jednak jest spokojniej, więc będzie czas na malowanie zdobień
🙂