O Warszawskich targach kosmetycznych słyszy się wiele,
często można znaleźć relacje i posty zakupowe na blogach, a o Gdańskim
wydarzeniu jakoś cicho. Być może to dlatego, że uważa się gdańskie targi za
mniej atrakcyjne? Postanowiłam w tym roku to nadrobić i wybrać się do Amber
Expo, aby przekonać się, jak to wygląda i co ciekawego można tam znaleźć.

Cokolwiek by się nie mówiło o gdańskich targach, to nikt nie zaprzeczy, że stadion mamy najpiękniejszy w Polsce. A hala „Amber Expo” – czyż to nie brzmi fajnie? Kto nie lubi bursztynów! Na pierwszym planie zdjęcia mój „lakierowy outfit” na targi – cudny holo lakier Pahlish „Sour caramel apple”. Uwielbiam zielenie!
Dostałam zaproszenie na targi od pani Olgi z zespołu
Victoria Vynn. Zaczęłam więc zwiedzanie hali od stoiska tej marki. Ale inaczej
by się nie dało, Victoria Vynn miała najlepsze miejsce, zaraz przy wejściu i
witała wszystkich odwiedzających banerami i piękną ekspozycją lakierów.
Raj dla lakieromaniaczek – podświetlone półki z mnóstwem
ślicznych lakierów, ustawionych w rządki według kolorów. Nie dość, że
buteleczki hybryd Victoria Vynn są wyjątkowo ładne same w sobie, to jeszcze
zostały tak pięknie wyeksponowane, nic tylko podziwiać i wybierać najpiękniejsze
🙂
Pyłki i efekty
Marka Victoria Vynn jest na polskim rynku od niedawna, ale
wprowadzają cały czas tyle nowości, że aż ciężko nadążyć! Jedną z nich są
efektowne pyłki do ozdabiana hybryd.
Do domu przyniosłam „dust green”, „dust
blue” i lustrzany „dust mirror”
. Ten ostatni mam w tej chwili na
paznokciach – wygląda obłędnie! A pozostałe są czymś zupełnie nowym, dają inny
efekt niż pyłki innych marek. Wyglądają bardzo delikatnie i subtelnie, ale
interesująco. Na pewno przygotuję wpis blogowy na ich temat, ale zanim to
nastąpi zaglądajcie na Facebooka i Instagrama – niebawem pojawią się tam
pierwsze zdjęcia.
 
Mój ukochany zielony
wreszcie w hybrydzie!
Bardzo się cieszę, że mogłam obejrzeć hybrydy z mojej
ulubionej serii „Pure” na żywo. Od dawna miałam na oku 027 „Bamboo tree”. Uwielbiam jasne i ciepłe odcienie zieleni, to
jeden z moich ulubionych kolorów i to super, że wreszcie znalazłam właśnie taką
hybrydę! Trochę się za tym kolorem naszukałam, przejrzałam ofertę różnych firm,
bo jest dosyć niestandardowy i niepopularny, ale nareszcie go mam. Z radości od
razu pomalowałam nim paznokcie i noszę go już tydzień 🙂
Hybrydy „Pure” – nowa
kolekcja
Jedyne co bym mogła mieć do zarzucenia serii hybryd „Pure”
to stosunkowo skromna gama kolorystyczna. To takie czepianie się, bo mimo
wszystko znalazłam w tej serii kilka odcieni w których z miejsca się
zakochałam, ale wiadomo jak to jest z lakieromaniaczkami – kolorów mogłoby być
milion. Już miałam się pani Olgi zapytać o nową kolekcję, a tu przed moimi
oczami pojawia się wzornik z nowościami. Och, to same piękne lakiery będą! Teraz
w ofercie będzie dwa razy więcej kolorów, a wśród nich piękne fiolety
(uwielbiam fiolety!), intrygujące i iskrzące lakiery z drobinkami, głębokie
czerwienie idealnie na jesień i mnóstwo innych cudowności.
To zdjęcie specjalnie wrzuciłam nieskompresowane, w oryginalnym rozmiarze, aby można było je powiększyć i przyjżeć się lakierom. Wystarczy kliknąć i otworzyć w nowej karcie 🙂 
Moja uwagę zwróciły: fiolety 058 i 059, wielowymiarowe
lakiery 061, 066 a także 049 (na zdjęciu tego tak wyraźnie nie widać, ale mają
przepiękne drobinki!), eleganckie szarości 071, 072 oraz nietypowe niebieskości
068 i 069 i o jeny, mogłabym tak wymieniać. Śliczne kolory! Nowa kolekcja
jeszcze nie jest w sprzedaży, dopiero płynie ze Stanów, ale będzie dostępna już
niebawem. Nie ma się jednak co niecierpliwić, sama mam na wishliście jeszcze parę
pozycji ze starej kolekcji – miętę 028, koralową czerwień 012, zielonkawą
szarość 029, turkusowe niebieskości 033 i 032, a także biały i czarny.
Hybrydomaniactwo jak nic 😉
 Takie tam z lakierami 🙂 
Na stoisku Victoria Vynn spędziłam najwięcej czasu, bo jest
co podziwiać i bardzo miło mi się rozmawiało z panią Olgą, ale pora ruszać
dalej. Wcześniej przejrzałam sobie listę wystawców i przygotowałam listę
stoisk, które chciałabym odszukać oraz wstępną listę zakupów.
 
Najładniejszym stoiskiem był stand marek Sylveko, Vianek i
Biolaven
. Wiadomo, że polecę na kwiatki 🙂 Zresztą bardzo sobie cenię kosmetyki
tych firm, regularnie używam od dawna i zawsze jestem zadowolona. Jednak moje
zakupy skromne – z targów wyniosłam tylko tonik i pomadkę. Ale chciałam kupić
tylko to, co mi się skończyło, nie ma sensu robić zapasów, skoro to coraz
łatwiej dostępne kosmetyki, bez problemu kupię je stacjonarnie w Gdańsku, a już
mam pół łazienki nimi zawalone 😉 Tonik jeszcze czeka na rozpakowanie, zostało
mi jeszcze odrobina poprzedniego. Pomadkę ochronną dostał mój Mąż, na zimę
zawsze wręczam mu jakiś kosmetyk do ust. Sama z tej serii mam pomadkę
peelingującą i bardzo sobie chwalę.
O marce YOPE
słyszałam już od dawna i wpisałam parę rzeczy na swoją wishlistę, ale jeszcze
nie natknęłam się na te kosmetyki w sklepie stacjonarnym. Na próbę kupiłam mydło w płynie „Werbena” i uniwersalny
środek do czyszczenia
. Akurat te rzeczy mi się skończyły w domu, więc się
fajnie złożyło.
Mydło dopiero dzisiaj wlałam do łazienkowego pojemniczka,
ale skład ma super – żadnych SLSów, tylko łagodne środki myjące. Może dzięki temu
moje dłonie mniej się będą przesuszać. Werbena kojarzy mi się z grą Wiedźmin
hihi 😉 Ale pachnie bardzo ładnie. Na stoisku mogłam swobodnie obwąchać
wszystkie wersje zapachowe i właśnie werbena najbardziej przypadła mi do gustu.
Miód i wanilia też jest super, choć ma bardziej „stonowany i klasyczny” zapach,
może kupię następnym razem?
Lawendowy płyn do czyszczenia sprawdza się bardzo dobrze i
pięknie pachnie. Biurko muszę przecierać bardzo często, ponieważ mój kot po nim
łazi, a do tego blat jest biały, dlatego płyn YOPE stoi zawsze pod ręką. Fajnie,
że gdy siadam do pracy nie czuję drażniących środków czystości, tylko delikatną
lawendę.
Jestem zauroczona designem etykietek! Lubię takie ładne
opakowania, lubię też polskie, „naturalne” kosmetyki. Na pewno kupię jeszcze
krem do rąk, ale to dopiero za jakiś czas, ponieważ teraz używam kremu Indigo,
który jest bardzo dobry i szalenie wydajny. Nie wiem, czy YOPE będzie w stanie
pobić fenomenalne kremy Indigo, ale chcę sprawdzić. Na pewno linie zapachowe YOPE
są bardziej w moim guście, wolę naturalne aromaty niż te intensywnie
perfumowane.
 
Autorskie cienie „Glam
shadows”
youtuberki Digital Girl już dawno zwróciły moją uwagę. Pełno tam
fantastycznych duochromów! Wszystkie obczaiłam na żywo na targach i jestem w
nich zakochana! Na razie kupiłam tylko dwa, w kolorach po które najczęściej
sięgam, ale na pewno za jakiś czas zamówię kolejne.
I tak, ta intensywna pomarańcza i fiolet to są kolory, po
które często sięgam w makijażu – jeżeli się maluję to stawiam na intensywne
barwy 😉 Moje ulubione kolory w makijażu to ciepłe i intensywne odcienie
fioletu, zieleni, turkusu, mięty i pomarańczy. Czasem robię sobie bardziej
klasyczny make up i wtedy stawiam na jasne, szampańskie złoto lub odcień
rose-gold, ale jednak najbardziej lubię szaleć z pstrokatymi kolorami 🙂
„Kokietka” to
uroczy fiolet, który opalizuje na brzoskwiniowo-różowo-złoto. Niby fiolet, ale
w ciepłej tonacji. Bardzo niejednoznaczny, wielowymiarowy i oryginalny kolor.
Mam mnóstwo fioletowych cieni tego typu, ale ten jest najpiękniejszy i
najciekawszy! Do tego wygląda zaskakująco delikatnie na powiece, bardzo
dziewczęco. W sam raz na randkę, „Kokietka” to wyjątkowo trafna nazwa 🙂
Swatch Glam shadows „Elektryczna pomarańcza” i „Kokietka”, bez bazy
„Elektryczna
pomarańcza”
to przepiękny, duochromowy kolor – opalizuje na złoto. Bardzo
energetyczny i intensywny, nazwa doskonale go opisuje. Wczoraj się nim
malowałam i aż mój Mąż pochwalił, jak ładnie 🙂 Dobry kolor na imprezę!
Pędzli Glam Brush już niestety nie kupiłam, ze względu na ograniczone zasoby finansowe. Ale myślę o wypróbowaniu czegoś do różu, co mi polecicie? 🙂
 
Szkoda, że na stoisko Skin79
zajrzałam na końcu i już mi zabrakło zaplanowanej kasy na maseczki w płachcie! Ale
dorwałam się do testerów kremów BB i już wiem, że jak się skończy ten, którego
używam teraz, to kupię wersję GREEN. To bardzo jasny kolor, ale ja krem BB
nakładam praktycznie tylko na nos, środek czoła i pod oczy, wiec miałabym
konturowanie z głowy 😉
 Color Club „Portfolio” – chcę go mieć! 😉
Zajrzałam też na stoisko Eurofashion. Akurat nic nie potrzebowałam, bo butelka popularnego
zmywacza „Mango” w połowie pełna (przy bazie peel-off i hybrydach zmywacz wolno
schodzi;)), a zakup nowych lakierów musi zaczekać. Ale obczaiłam cudowne holosie
Color Club, bo myślę o nabyciu
fioletowego i czarnego. Niestety światło na targach nie pozwalało na wydobycie
z buteleczek pięknego efektu holograficznego, więc zdjęć nie robiłam. Za to
wypatrzyłam boski lakier duochromowy „Portfolio” i wpisuję go na wishlistę,
jest boski!
  

  
Tak się prezentują moje nowości z targów „Uroda”. Skromnie,
nie poszalałam z zakupami, rozsądek i planowanie budżetu górą! Ale moje
zachcianki mają się dobrze 😉 Więcej fotek wkrótce na Facebooku oraz
Instagramie – kliknij i zaobserwuj, żeby nie przegapić!
Nagrałam też dla Was krótki vlog z targów 🙂
Jak oceniam targi? Szaleństwa cen i super promocji raczej
nie było. Och, chciałabym mieć u siebie wyprzedażowy kosz Orly! Ale niestety ta
marka nie pojawiła się wśród wystawców, a wiem, ze na Warszawskich markach
znajome lakieromaniaczki właśnie tam robią największe zakupy, czego zawsze
zazdraszczam 😉 Możliwe, że niektóre firmy oferowały atrakcyjne zniżki, ale nie
zauważyłam tego na stoiskach, które mnie najbardziej interesowały. Wiec jeżeli
targi to dla Was szaleństwo zakupów, to możecie się poczuć zawiedzione.
Fajnie było jednak porozmawiać z wystawcami, popatrzeć i
popróbować różnych rzeczy. Oglądałam na żywo śliczne lakiery do paznokci,
sprawdzałam pigmentacje i odcienie kosmetyków do makijażu, zapach i
konsystencję naturalnych kremów i mogłam dzięki temu wybrać co mnie interesuje
lepiej, niż podczas zakupów internetowych. W sieci w zależności od jakości
zdjęć i ustawień monitora kolory mogą okazać się przekłamane, a zapachy kryją
się tylko pod enigmatycznym opisem, dlatego dobrze jest przyjrzeć się wybranym
produktom na targach i wybrać co nas interesuje. Można liczyć na poradę od
sprzedawców i pomoc w wyborze. Wszyscy z którymi rozmawiałam byli bardzo mili i
pomocni. Wróciłam z targów bardzo zmęczona, ale naprawdę zadowolona. Czy pojadę
za rok? Jeżeli uda mi się namówić znajome lakieromaniaczki do towarzystwa, to z
miłą chęcią!
Wybieracie się na tego typu wydarzenia? Czy w Waszej okolicy
są organizowane interesujące targi kosmetyczne?
Jeżeli któryś kosmetyk Was zainteresował to dajcie znać –
napiszę na jego temat coś więcej. Pamiętajcie, żeby zajrzeć na mojego Facebooka
oraz Instagrama (lakierowy i prywatny z kosmetykami) po więcej treści 🙂
Dzięki, że jesteście ze mną!
Paulina @theCieniu