Co roku w grudniu przygotowuję moją lakierową „wishlistę” i publikuję ją na blogu cienistość.pl. Nie traktuję jej jako listy życzeń na święta, ale raczej jako plan zakupowy na następny rok. Niestety lista z czasem się wydłuża, zamiast kurczyć, ale mimo to nie zniechęcam się do jej tworzenia. Pomaga mi w podejmowaniu satysfakcjonujących decyzji zakupowych i zachowaniu zdrowego balansu między oszczędnością a zaspokajaniem swoich zakupowych potrzeb. Już samo tworzenie tego zestawienia daje dużo frajdy, nawet, jeżeli zebranie pieniędzy na wszystkie te wspaniałe rzeczy zajmie mi jeszcze wiele pieniędzy.

1. Elektryczny spieniacz do mleka. 
Pozazdrościłam taki mojej mamie i też chcę sobie kupić. To super wygodny gadżet, wlewasz mleko prosto z lodówki, a potem tylko chwilkę czekasz, aż samo się pogrzeje do odpowiedniej temperatury i ubije. W sam raz do popołudniowego latte 🙂

2. Lustrzanka
Upatrzyłam sobie Canona 700D. Nie jest zbyt wysoko na liście priorytetów, bo mój obecny aparat naprawdę daje radę, ale powoli zaczyna mnie ograniczać – niektórych efektów nigdy nie osiągnę zwykłym kompaktem. Dlatego za jakiś czas chciałabym kupić bardziej zaawansowany aparat, aby dalej się rozwijać i robić lepsze zdjęcia.

3. Kindle
Jakiś czas temu obiecałam sobie, że nie kupię żadnej nowej książki, dopóki nie uzbieram na czytnik. Jestem dzielna i książek nie kupuję, ale czytnika wciąż nie ma. Chciałabym Kindle Paperwhite bez reklam, a to jednak spory wydatek, dlatego moje oszczędzanie jeszcze trochę potrwa. Ale jak naprawimy auto mam zamiar zająć się sprzedażą starych książek i zebrać w ten sposób trochę pieniędzy na kupno czytnika.

4. Dzbanek do hebraty w kaszubskie kwiaty
W tym roku stłukł mi się mój szklany dzbanek do herbaty i potrzebny mi jest nowy. Koniecznie z zaparzaczem, o pojemności ok. 1 litra. Marzy mi się cała zastawa w kaszubskie kwiaty z Lubiany, ale teraz i tak nie miałabym gdzie tego trzymać, za to taki dzbanek byłby fajny. I może kilka filiżanek do kompletu?

5. Książka Frannerd
Kojarzycie Frannerd, ilustratorkę i youtuberkę? Uwielbiam ją! I bardzo chciałabym kupić jej książkę „A punto de partir”.

Z okazji Black Friday byłam na dużych zakupach odzieżowych i kupiłam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, ale wciąż jest kilka ciuszków, których mi brakuje.

1. Spodnie do chodzenia po domu
Z cienkiego materiału, ponieważ u nas jest strasznie gorąco, wygodne, i takie, w których dobrze wyglądam (żeby się Mężowi podobało!). Dres odpada, pewnie kupię jakieś zwykłe legginsy z bawełny z domieszkami.

2. Skarpetki z cebulą. Bo tak.

3. Nowa czapka na zimę. 
Moja magiczna kocia czapka z uszami już jest wyraźnie zużyta i przestaje wyglądać dobrze. Nic dziwnego, mam ją już kilka lat. Czas na coś nowego – myślałam o lisim kominie, jest cudny i tak bardzo w moim stylu! Ale chętnie kupiłabym też zwykłą prostą czapkę z uszami.

4. Stanik do chodzenia po domu
„Soft bra”, takim w którym można wygodnie się rozłożyć na kanapie i który dobrze wygląda. Na co dzień wolę bardziej usztywniane staniki, ale czasem, jak spędzam cały dzień w domu, chciałabym mieć coś lżejszego.

5. Te konkretne bluzki z napisami nawiązującymi do Sailor Moon. Są fantastyczne!

1. Pentel Pocket Brush
Do zabawy w „hand lettering” i rysowania.

2. Biały żelopis
Ten który mam teraz jest beznadziejny, chciałabym kupić coś lepszego. Na oku mam biały żelopis Sakury.

3. Markery!
Markery Copic sketch! Tyle o nich słyszałam, to chyba najpopularniejsze markery alkoholowe na świecie, zbierają same pochwały. Niestety w Gdańsku nigdzie ich nie widziałam, a jakoś nie mogę się zebrać do zakupów przez internet bez obczajania kolorów na żywo.
Ucieszę się też z każdej ilości Promarkerów! Kupiłam ich trochę w tym roku i jestem zachwycona i chcę więcej kolorów!
Szukam też nie-alkoholowych markerów do hand letteringu. Kolorowych, o miękkiej i elastycznej końcówce. Ale jeszcze nie wiem jakie wybrać.

4. Kolorowe ołówki
Do robienia szkiców. Miałam na oku Col-erase pencils, ale myślę, że kupię wkłady Faber Castel, zielony, niebieski i czerwony, a do tego jakieś taniutkie ołówki automatyczne.

5. Kredki Faber Castell „Polychromos”
Oj, nieprędko będzie mnie na nie stać, ale jak zużyję te, które mam teraz (i których zbytnio nie lubię) to chciałabym własnie kupić zestaw „Polychromos”.

1. Bitter Lace Beauty „Prism”.
OMG O RANY TĘCZOWY ROZŚWIETLACZ! Tak zareagowałam jak się o nim dowiedziałam i do teraz się ekscytuję, gdy go zobaczę. W tym momencie to mój szalony numer jeden na wishliście, jak tylko zrobią „restock” to zamawiam, choćbym nawet miała nosić „karną tiarę za przepierdalanie pieniędzy na głupoty” przez najbliższy rok. Chcę i już!

2. NARS „Orgasm”
Kupiłam na próbę jego odpowiednik Wibo Ecstasy i przepadłam, taki kosmetyk do makijażu to coś cudownego, świetnie się w nim czuję! Chciałabym kiedyś kupić też zachwalany róż NARS.


3. BH Cosmetics „Galaxy Chic”
Zachwycam się nią od bardzo dawna, ale jakoś trochę mi głupio kupić kolejne cienie. Tylko, że ta jest taka cudna! Prędzej czy później będzie moja 🙂

4. Pędzel do różu
Najlepiej nie za duży i z włosiem, które dobrze chwyta róż. Od lat mam pędzel essence i jest spoko, ale czasem strasznie muszę się nim namachać, żeby nałożyć odpowiednią ilość różu, chciałabym coś porządniejszego. Zastanawiam się nad Inglotem, co polecacie?

Najdłuższą wishlistę tworzę zawsze dla kategorii „lakiery do paznokci” – najnowsza już się pojawiła na moim drugim blogu (klik).

Jeżeli podobają Wam się kolorowe numerki w tym wpisie, to w poprzednim poście udostępniam do pobrania taki zestaw „punktorów” w kolorze niebieskim i różowym 🙂 KLIKNIJ TUTAJ ABY POBRAĆ NUMERKI

Wszystkie może życzenia spisuję i na bieżąco aktualizuję (możecie ją śledzić na Pintereście – klik), pomaga mi to planować zakupy 🙂 Myślę, że poza aparatem, kredkami i różem NARS kupię wszystkie wyżej wymienione rzeczy w roku 2017.
A jaki Wy macie system robienia zakupów? Oszczędzacie na te wybrane i wymarzone, czy kupujecie spontanicznie?