W kwietniu dużo było zielonego – rozświetlacz, rośliny, marker, okładka przeczytanej (książki. Patrzyłam na zieleniejące się drzewa za oknem i słuchałam wciągających powieści. A jak Wam minął kwiecień?

URODA

Spotkanie MAYbe Beauty miło wspominam do teraz. Cudownie spędziłam czas, nawiązałam mnóstwo fajnych znajomości i wróciłam do domu z torbą prezentów 😉

Przeczytaj też: Relacja ze spotkania blogerek MAYbe Beauty oraz prezenty i kosmetyczne nowości 

Make Up Revolution Strobe Hishlighter w odcieniu „Flash” – na tym zdjęciu tak tego nie widać, ale ten rozświetlacz jest syrenkowo zielony! 

Zielonkawy rozświetlacz Make Up Revolution dostałam właśnie na spotkaniu blogerek. Jest czadowy! W przygotowaniu mam cały post na jego temat.  Podoba mi się tak bardzo i zastanawiam się, czy by nie sprawić sobie też żołtozłotej wersji, jak myślicie?

Nigdy wcześniej w żaden sposób nie przedłużałam paznokci. Ale spróbowałam po raz pierwszy z Mega Base i szablonami Victoria Vynn, wyszło mi całkiem nieźle 🙂 

Hitem kwietnia jest hybrydowa baza budująca Victoria Vynn Mega Base. Wydaje mi się, że przygotowanie wyczerpującej recenzji zabierze mi jeszcze sporo czasu i wymaga dalszych testów, ale już teraz mogę Wam napisać, że to super produkt!

Przeczytaj też: Relacja z pokazu Victoria Vynn i haul zakupowy 

RYSOWANIE

W kwietniu skupiłam się przede wszystkim na Instagramowym wyzwaniu Project Plant i rysowałam oraz malowałam kwiaty. To wyzwanie było świetne! Poznałam na Instagramie mnóstwo inspirujących osób i znacząco się podszkoliłam w zakresie roślinnych ilustracji. Zalegam jeszcze z trzema obrazkami co prawda, ale niebawem to nadrobię.

Przeczytaj też: Maluję kwiaty w wyzwaniu #project_plant – galeria moich prac

Coraz bardziej podoba mi się łączenie markerów i kredek w rysunku. 

W kwietniu w ramach prezentu urodzinowego (z duuużym wyprzedzeniem;)) kupiłam sobie wreszcie wymarzony Penel Pocket Brush oraz moje pierwsze markery Copic w sklepie internetowym Tinta dla Plastyków. Brushpen jest rewelacyjny, ale na razie robiłam nim tylko trochę szkiców i nic nie jestem w stanie ciekawego pokazać, bo potrzebuję jeszcze dużo ćwiczeń z jego obsługi. Dwa brushpeny Bimoji Fudepen są równie fajne, opowiem o nich więcej niedługo.

Zamówiłam markery Copic, białą kredkę Derwent Drawing i Pentel brush. Niestety przez przypadek wysłano mi nie te markery, jakie wybrałam. Całe szczęście bez problemu mogłam je wymienić, a w ramach przeprosin dostałam super fajne brushpeny Bimoji Fudenen. Brawa dla sklepu Tinta dla Pastyków za wzorową obsługę klienta i podziękowania za przemiły prezent 🙂 

Markerami Copic jestem zachwycona! Podoba mi się ich elastyczna końcówka, bardziej mi odpowiada niż ta klasyczna w Promarkerach. Postanowiłam kupować głównie Brushmarkery, ale w wypadku najczęściej używanych kolorów zainwestować w markery Copic. Trochę nie trafiłam z odcieniem zieleni, niestety w przypadku zamawiania przez Internet tak już się zdarza. Ale mam zamiar kolejne markery Copic kupić za jakiś czas w sklepie stacjonarnym Tinta dla Plastyków, gdzie będę mogła dokładnie obczaić odcień.

Kupiłam też białą kredkę Derwent Drawing. Szukałam takiej super napigmentowanej i ta tutaj naprawdę ma moc! Widać ją na każdym możliwym tle, świetnie miesza się z innymi kolorami. Zastanawiam się, czy by nie kupić sobie więcej kredek Derwent Drawing, tak bardzo jestem zadowolona z tej jednej 🙂

GHOST IN THE SHELL

Ze wszystkich filmów, jakie widziałam w kwietniu największe wrażenie zrobił na mnie „Ghost in the Shell”. Scarlett Johannson taka hipnotyzująco piękna i charyzmatyczna jako Major, sceny w filmie takie ładne i dopracowane wizualnie (podobały mi się też kadry przeniesione 1:1 z anime), historia nawet spoko i wciągająca, sensownie przemyślany przeciwnik, interesująca historia. Zresztą samo oryginalne anime też mi się spodobało. Widzieliście? 🙂

Kosmetyczka „Farbotka” okazała się idealnym etui na słuchawki 🙂

SŁUCHAWKI I AUDIOBOOKI 

Kolejna część prezentu to bezprzewodowe słuchawki. Po długim namyśle zdecydowałam się na model marki Philips. Jestem z nich bardzo zadowolona! Słucham audiobooków i podcastów podczas zmywania naczyń, sprzątania i pracy w laboratorium. Na spacerach wybieram klasyczne słuchawki, które tak nie blokują dźwięku otoczenia, zresztą wtedy kabelek tak mi nie przeszkadza. Ale w pomieszczeniach, podczas pracy czy sprzątania bezprzewodowe słuchawki to mega wygoda! Że też wcześniej nie wpadłam na to, że to taki fantastyczny gadżet i tak przyjemnie będzie mi się z niego korzystać!
Dzięki nowym słuchawkom „czytam” teraz więcej książek, na czym bardzo mi zależało.

Po kilku latach przerwy ukończyłam wreszcie czytanie cyklu „Oko Jelenia” autorstwa Andrzeja Pilipiuka. Główne sześć części cyklu to fantastyczna historia przygodowa, która w interesujący i szczegółowy sposób przedstawia realia Europy środkowej i północnej XVI wieku. Akcja jest wciągająca, bohaterowie ciekawi i z charakterem (choć momentami trochę zbyt epicko wyidealizowani), a ogólny pomysł na cykl i przemyślana realizacja zasługują na brawa. Wcześniej się zniechęciłam, bo irytowało mnie rozbicie powieści na sześć części. I nie chodzi mi tu o skrócenie cyklu, bo całość była super i szkoda byłoby coś obcinać. Ale rozdzielanie historii na aż 6 niezbyt grubych osobno wydawanych części drukowanych dużymi literami z szerokimi marginesami to dla mnie naciąganie czytelnika na więcej kasy. Może ja tu jestem biedakiem-cebulakiem, ale no dla mnie to wychodziło za drogo, bo tę samą treść można było spokojnie wydać w zaledwie 3 standardowych tomach.
Dodatkowa, siódma część „Sowie Zwierciadło” miała zupełnie inny klimat. Dla mnie była bardzo przygnębiająca, choć wciąż ciekawa i z pomysłem. Zbiera trochę krytyki, ale ja cieszę się, że powstała i z przyjemnością przeczytałabym nawet ósmą i dziewiątą część, tak bardzo polubiłam bohaterów serii i sposób przedstawiania świata przez Andrzeja Pilipiuka.

Audiobooki sprawiają, że mogę „czytać” książki nawet, jak jestem bardzo zajęta i nie mam czasu 🙂 

Postanowiłam dokończyć też cykl kryminałów Roberta Galbraith’a (czyli J.K. Rowling;)). W zeszłym roku przeczytałam „Wołanie kukułki”, a w kwietniu odsłuchałam audiobook „Jedwabnika”. W ogóle powieści z tego cyklu czyta Maciej Shtur, który swoim głosem tworzy nietypowy klimat. Aktor kojarzy mi się głównie z komediami i mimo iż czyta mroczną historię morderstwa, to ja nie mogę momentami opanować śmiechu. Ale nie jestem w stanie odmówić Stuhrowi kunsztu aktorskiego i rewelacyjnie odegranych postaci powieści.
Teraz słucham trzeciej części, „Żniwa Zła” i muszę przyznać, że każdy kolejny tom coraz bardziej mi się podoba.

Powieść „13 powodów” odsłuchałam co prawda na początku tego roku, ale piszę o niej teraz, przy okazji premiery serialu-ekranizacji „13 reasons why”. O ile książka zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie i odbieram ją bardzo pozytywnie, tak jednak serial nieszczególnie przypadł mi do gustu, uważam, że jest przesadzony i zmienił przesłanie historii w negatywny sposób. Nie da mu się jednak odmówić tego, że wywołuje bardzo dużo emocji i składania do potrzebnej dyskusji. Czytaliście książkę lub oglądaliście serial? Jestem ciekawa waszych odczuć!

Przeczytaj też:
Ulubiecy lutego oraz Ulubieńcy marca 

Słuchacie audiobooków? Jakie książki przeczytaliście ostatnio? 🙂