Jak dotąd przetestowałam dwie aloesowe maski do włosów i z obu jestem równie zadowolona. Wnioskując po składzie nieco się od siebie różnią, ale ja w obu przypadkach obserwuję identyczne efekty na włosach i nie jestem w stanie stwierdzić, która lepsza.
Wiecie zatem, że polecam maski aloesowe i jakie lubię. Zaraz napiszę też – dlaczego? 🙂

Krótka charakterystyka moich włosów – aby nadać kontekst tej recenzji. Ponieważ różne włosy mają różne wymagania 🙂
Skóra głowy: przetłuszczająca się, skłonna do podrażnień (ale raczej bez łupieżu) i czasem przesuszona.
Włosy na długości: kręcone, średnioporowate w kierunku wysokiej porowatości. Końcówki rozjaśnianie i ze skłonnością do przesuszenia, ale raczej w dobrym stanie. 

DLACZEGO MASKI ALOESOWE? 

Zawsze po użyciu maski aloesowej mam „awesome hair day”. Śliczne, ładnie zdefiniowane i błyszczące loki! Ale muszę uważać, żeby nie sięgać po nią zbyt często. Tak intensywne nawilżanie od czasu do czasu ma świetny wpływ na moje włosy, ale tylko jeśli zachowam w tym umiar. Gdy przesadzę, moje włosy pokazują całemu światu, że brakuje im natłuszczenia oraz protein i przestają wyglądać dobrze.

Ładne loczki to jedno – aloesowe maski rewelacyjnie się sprawdzają do skóry głowy. Łagodzą objawy przesuszenia i podrażnienia skalpu, skutecznie nawilżają. Dla mnie to naprawdę bardzo ważne, dlatego mimo problemów z przetłuszczaniem regularnie nakładam aloesową maskę na skórę głowy. Na dłuższą metę pozwala to opanować nadmierne wydzielanie sebum, a włosy rosną, pięknie, szybko i zdrowo.

JAK UŻYWAM MASEK ALOESOWYCH?

Po maskę aloesową sięgam od czasu do czasu – zazwyczaj co dwa-trzy tygodnie. Czasem częściej, jeżeli czuję, że jest taka potrzeba. Nakładam maskę po myciu głowy, na całe włosy oraz skórę. Szczotką dokładnie rozprowadzając maskę na całej długości i przenoszę jej więcej na skalp, robię delikatny masaż skóry głowy. Zawijam głowę w ręcznik z mikrofibry i czekam 30-45 minut, po czym zmywam maskę letnią wodą.

MASKA ALOESOWA NATURVITAL
Sensitive Hair Mask Aloe Vera Juniper Zimbro (maska dla wrażliwej skóry głowy)

Charakterystyka maski – informacje na opakowaniu:
Aloes i jałowiec. Wystarczy nakładać na zaledwie 3 minuty. Odbudowa, i nawilżenie. Organiczna, hipoalergiczna. Bez barwników, parabenów, silikonów ani olei mineralnych.
300 ml. Kosztuje 20-25 złotych. Można ją kupić w Drogerii Natura, ale szybko znika z półek i czasem ciężko ją dostać.

Bardzo atrakcyjny skład, aloes (Aloe barbadensis leaf juice) na wysokiej pozycji. Plus za dodatek jałowca (Juniper zimbro) – w sam raz na przetłuszczającą się skórę głowy.

Maska aloesowa NaturVital 

Maska aloesowa NaturVital, skład INCI: water, cetearyl alcohol, aloe barbadensis leaf juice, etyl esters, glycerin, juniper communis fruit extract, behentrimonium chloride, panthenol, cetrimonium chloride, parfum, phenoxyethanol, benzoic acid, dehydroacetic acid, ci 77891.  

MASKA ALOESOWA PILOMAX Aloes Wax NaturClassic (nawilżająca i regenerująca maska)

Charakterystyka maski – informacje na opakowaniu:
Objętość, sprężystość, moc i blask. Regeneracja. Nawilża, reguluje wydzielanie sebum, zmniejsza wypadanie włosów. Używać porcji wielkości orzecha włoskiego. Nakładać na 15-45 minut. Opakowanie 240 lub 480 ml (teraz ok. 30 zł za większe opakowanie).

Aloesu jest tutaj najprawdopodobniej mniej niż w masce NaturVital (znajduje się dalej w składzie). Ale efekty nawilżenia oceniam jako zbliżone, prawdopodobnie w masce Pilomax mniejszą ilość aloesu rekompensuje większy dodatek nawilżającej gliceryny.
Maska Pilomax ma dodatek extraktu z henny (Lawsonia Inermis extract). Podejrzewam, że to ten składnik ma zapewniać obiecywane regenerujące działanie.

Podoba mi się, że na opakowaniu podano jaką ilość nakładać na włosy, podobne instrukcje podano również dla innych kosmetykach Pilomax, które miałam okazję wypróbować. Zawsze miałam z tym problem i niepotrzebnie zużywałam za dużo. Teraz trzymam się wytycznych Pilomax, dzięki czemu kosmetyki są bardziej wydajne, a działanie na włosy jest praktycznie takie samo.

Pilomax Aloes 

Zauważyłam, że są różne wersje składu. Podaję ten, który jest na moim opakowaniu.
Skład INCI: aqua, stearyl alcohol, glycerin, cetyl alcohol, aloe barbadensis leaf juice, lawsonia inermis extract, ceteareth-20, cetrimonium chloride, pheoxyethanol, ethylhexylglycerin, parfum, DMDM hydantoin, diethyl phthalate, potassium sorbate, sodium benzoate, disodium EDTA, hexyl cinnamal, limonene, ci 42090, ci 19140. 

Obie maski są bardzo gęste i mają charakterystyczny zapach – dla mnie przyjemny, choć nie utrzymuje się zbytnio na włosach.

Gdybym miała wybrać jedną maskę, to kupiłabym ponownie NaturVital. Wygrywa lepszym składem, mogę ją kupić w Drogerii Natura. Ale jeżeli nie mogłabym jej dostać, to nie rozpaczałabym bardzo, bo dla mnie Aloes Wax też jest spoko, tym bardziej, że jest nieco tańszy w przeliczeniu na ml.

Jaka jest Wasza ulubiona maska do włosów? Używacie też takich typowo nawilżających?