Rozpoczynając zabawę z rysowaniem łatwo wpaść w pułapkę braku odpowiednich przyborów. Może się wydawać, że potrzebne są jakieś specjalne materiały, ale tym wpisem chciałabym Wam udowodnić coś innego – rysować można czymkolwiek. Już sam długopis jest wystarczającym narzędziem, żeby czerpać radość z rysowania, bawić się tworzeniem, zrelaksować, przelać emocje na papier. Owszem, cudeńka ze sklepu plastycznego są takie ładne i ekscytujące, ale niech ich brak nikogo nie powstrzyma! Bo to, co już mamy w domu, często zupełnie wystarczy.
Mój ulubiony długopis
Należę do tych dziwaków, którzy mają swój ulubiony długopis. Mój Mąż zawsze patrzy na mnie z niezrozumieniem, gdy w tych stosach przyborów na biurku szukam jednego konkretnego długopisu i upieram się, że innym nie będę pisać. Ale jak już odnalazłam swój ideał, to nie będę go przecież wymieniać na inny model, skoro wiem, że lepszego nie znajdę. Jaki ma być mój doskonały długopis? Wygodny i komfortowy w użytkowaniu. Umożliwiający szybkie bazgranie i notowanie w pośpiechu. Niezawodny – aby nic się nie psuło, nie zacinało. Łatwo dostępny, a najlepiej z zapasowymi wkładami – żebym nie rozpaczała, gdy się wypisze. Trwały i estetyczny. I tak sobie od kilkunastu lat używam długopisów żelowych Pilot G2 (z drobnymi skokami w bok do modelu G1, tego z zatyczką). Jak sobie uświadomiłam, że od właśnie kilkunastu lat, to aż się staro poczułam, to szmat czasu! Ale długopisy tego modelu towarzyszyły mi już w liceum, na studiach, w pracy i używam ich aż do teraz.
Dlaczego warto rysować długopisem?
Po pierwsze – bo każdy ma jakiś długopis, zawsze jest pod ręką, zawsze można coś narysować. To spycha twórczość z niedostępnego piedestału i czyni rysowanie bardziej egalitarnym, zwyczajnym i codziennym. Rysować można podczas przerwy w pracy, przy porannej kawie, w parku, w pociągu czy w knajpie. Sama bardzo polubiłam rysowanie w podróży, zapisywanie swoich wrażeń i tworzenie ilustrowanych pamiątek z wyjazdów.
Po drugie – to poniekąd uwalnia od strachu przed czystą kartką i ciągłego zmazywania ołówka. Skoro linii robionych długopisem nie da się usunąć, to nie ma co się nimi przejmować. To pomaga rozluźnić się, odpuścić i tworzyć bardziej luźną kreską. Ostatecznie różne skreślenia, linie pomocnicze i krzywe kreski mogą nadać pracy ciekawego charakteru i wyróżnić styl autora. Codzienne szkicowanie długopisem staje się prostsze, luźniejsze i bardziej odprężające. Pozwala uwolnić emocje i skupić się na wyciszającym tu i teraz.
Po trzecie – inspiruje do tworzenia codziennych bazgrołów, komiksów, ilustracji do notatek, wizualizacji usłyszanych treści. Idealne ćwiczenie dla wzrokowców – dodawanie esów-floresów do nudnych tabel ułatwia przetwarzanie i zapamiętywanie informacji. Bo rysowanie to nie tylko tworzenie dzieła przez wielkie D, to także zwyczajne i codzienne szkice, rysunki dla nas samych. Sprawdzą się jako proces twórczy, rozwijanie kreatywności, usprawnienie pamięci. Aż potem miło zagląda się do takich notatek!
Chciałabym zachęcić Was do rysowania! Narysuj swój dzień, swoje emocje, kotka, pieska, co tylko Ci przyjdzie do głowy. Po prostu chwyć długopis i spróbuj, bez przejmowania jak to będzie wyglądać i czy wyjdzie. Bądź tu i teraz i ciesz się chwilą 🙂