Palety cieni Sleek i-Divine są super. Zebrałam ich przez ostatnie lata aż osiem. Tak mi się szalenie podobają wizualnie, że często tak sobie je po prostu wyciągałam z szuflady i rozkładałam na biurku tylko po to, żeby na nie popatrzeć (z lakierami do paznokci robię w sumie podobnie, uwielbiam je oglądać). Cała kolekcja palet ułożona na stole wygląda fantastycznie, ale rozkładanie tego za każdym razem, gdy chcę zrobić makijaż, zaczęło być coraz bardziej irytujące. W każdym makijażu używam zazwyczaj kilku cieni z różnych palet, więc sporo miałam tego wyciągania. Po jakimś czasie zaczęło mnie to na tyle męczyć, że odżałowałam piękny widok palet i postanowiłam wszystkie cienie wyciągnąć i przenieść do jednej, dużej palety magnetycznej. Zresztą przy takiej kolekcji cieni do powiek kupowanie kolejnych palet jest bez sensu, bo za dużo kolorów by mi się dublowało. Lepszym rozwiązaniem jest dokupywanie kolejnych pojedynczych cieni uzupełniających kolekcję, np. wyjątkowych duochromów. A te trzeba gdzieś trzymać – to kolejny powód przemawiający za systemem z manetyczną paletą.

Przeczytaj też: Sleek „Del Mar vol. 2” – kolorowa paleta cieni 

Moja kolekcja palet cieni do powiek Sleek i-Divine. Już ich nie mam w takiej formie! 

Piękna paleta magnetyczna Glam Box ♥ 

MAGNETYCZNA PALETA NA CIENIE GLAM BOX 

Po przeszukaniu Internetów i obejrzeniu różnych palet magnetycznych (Inglot, Nabla, Z-Palette, Vipera) zdecydowałam się na palety GlamBox. Są niedrogie (a to ważne!;)) – duża paleta na 32 standardowej wielkości cienie kosztuje w Glam Shopie 45 złotych, kupiłam dwie. Palety są ładne, lekkie (kartonowe), porządnie wykonane, dobrej jakości, pojemne, a magnes dobrze trzyma cienie. Trochę się ta biała obudowa brudzi, ale da się to łatwo i szybko wyczyścić. Jestem zachwycona i planuję zakup trzeciej! A nawet czwartej, bo na Instastory Hania z Glam Shopu pokazywała cudną holograficzną paletę magnetyczną – chcę!

Przeczytaj też: Wyjątkowe i niepowtarzalne cienie Glam Shadows 

W ogóle kilka lat temu zamówiłam taką szajs niemagnetyczną paletę na Aliexpress czy tam na EBay’u i przenosiłam do wyprasek ulubione pojedyncze cienie – rozkruszając je i pakując na nowo z etanolem. Zresztą większość i tak była pokruszona (te Catrice Liquid Metal były przepiękne, ale cholernie delikatne i łatwo się kruszyły). W sumie przez jakiś czas ta paleta nawet dawała radę, ale była dość słabej jakości i średnio wygodna, więc ostatecznie rzuciłam ją w kąt i dalej używałam pojedynczych cieni. Och jak dobrze, że teraz mam Glam Boxy! ♥

Tak wyglądały moje próby ogarnięcia własnej palety cieni kilka lat temu. 
Tak teraz wyglądają moje palety cieni Sleek 😛 Poukładane według moich potrzeb, wszystko ładnie i wygodnie 🙂 

Glam Boxy są takie piękne i praktyczne! Hit, ulubieniec i must have ♥ 

PRZENOSZENIE CIENI SLEEK DO MAGNETYCZNEJ PALETY 

Po otrzymaniu przesyłki z Glam Shopu zabrałam się za realizację projektu „przenoszenie cieni Sleek”. Trudności były dwie – po pierwsze cienie trzeba jakoś wydobyć z oryginalnych palet, a po drugie – „Sleeki” nie trzymają się magnetycznych palet.
Wiem, że można wyciągnąć cienie z opakowania za pomocą ciepła (metoda ze świeczką, prostownicą), ale szybciej było i wygodniej po prostu rozwalić obudowę cieni podważając ją w odpowiednim miejscu. Jak to zrobiłam pokazuję na filmiku na YouTube – zapraszam do oglądania 🙂
Środek do przymocowania cieni znalazłam w Castoramia w postaci magnetycznej taśmy. Kosztuje 12 złotych i jest z jednej strony pokryta klejem. Wystarczy pociąć ją na kawałki, przykleić do metalowej wkładki i gotowe.

Z palet Sleek zachowałam sobie wieczka – mają bardzo fajne i wygodne lusterka. A do cieni doczepiłam taśmę magnetyczną z Castoramy. 

Przy okazji zrobiłam selekcję mojej kolekcji cieni Sleek stare i zdublowane wyrzuciłam, odłożyłam też te słabo napigmentowane i brzydkie. Większość jednak zachowałam i przeniosłam do nowych palet. Dorzuciłam do tego też cienie z kilku innych paletek (My Secret, Rimmel) oraz kilka pojedynczych (Inglot, Glam Shadows, My Secret). Jak na razie jednak zdecydowanie królują u mnie Sleeki, które wciąż bardzo lubię, ale planuję część z nich sukcesywnie wymieniać na nowe cienie o lepszej jakości i pigmentacji (Glam Shadows, KOBO, Inglot).

Mój pierwszy Glam Box – z bazowymi cieniami w stonowanych kolorach

 

I mój drugi Glam Box – ulubiony, z pstrokatymi cieniami ♥ 

Jestem mega, mega zadowolona z tych palet magnetycznych i z tego, że wreszcie zdecydowałam się przenieść moje cienie Sleek. Teraz jest mi dużo wygodniej, częściej sięgam po różne kolory i przyjemniej mi się robi makijaż. Cały czas też co jakiś czas wykładam sobie wszystkie moje palety na biurko tylko po to, żeby je sobie pooglądać – tak mi się podobają!
W planach mam też wpis ogólnie o mojej kolekcji cieni do powiek – jakie mam palety, czym się kieruję przy zakupach itp. Byłybyście zainteresowane takim postem?

Macie jakieś magnetyczne palety czy raczej trzymacie się tych gotowych?