Kosmetyki do ust to nie jest coś, co namiętnie kolekcjonuję (nie to
co lakiery do paznokci;)). Nie interesują mnie modne szminki o matowym wykończeniu, poza tym wolę podkreślać oczy niż usta. Najczęściej w sumie kupuję pomadki ochronne, a
jeśli chodzi o makijaż ust to trzymam się tego, co już mam.
Przez cały rok sięgam po moją ulubioną pomadkę i błyszczyk w kolorze
brudnego różu. Jesienią dołącza do tego intensywnie fioletowy „lakier”. I właściwie
to tyle 😉 Mam jeszcze czerwony lakier do ust, ale używam go tylko na specjalne
okazje. Czerwonawe i słodko-różowe pomadki bardziej mi pasują wiosną i latem.
Więcej szminek nie pamiętam 😛
Do zabawy – błyszczyk w kolorze
zgaszonego różu – Wibo Spicy nr 18

Na co dzień w ogóle się nie maluję, ale jak chcę trochę
fajniej wyglądać, to nakładam ten błyszczyk. I tyle, jak w gimnazjum 😛 Błyszczyk
jest naprawdę „spicy”, fajnie mrowi w usta! Wcześniej miałam kilka razy
czerwony z tej serii, ale tym razem postanowiłam wziąć bardziej uniwersalny i
lepiej mi pasujący zgaszony róż. Kolor jest bardzo fajny, kosmetyk ma dość
przyjemny, charakterystyczny zapach, umiarkowaną trwałość i krycie. Jestem
pewna, że dla wielu osób to był by przeciętniak, ale tak fajnie szczypie w usta
😉 Lubię i kupuję regularnie.
 
Na co dzień – różowa pomadka nude Kiko „Frozen rose”.

To pomadka z wakacyjnej edycji limitowanej „Miami beach babe”.
Niestety nie jest już dostępna, ale coś podobnego ma w swojej ofercie Wibo czy
Golden Rose. Choć tak uroczego opakowania nigdzie nie widziałam, te kropeczki
są prześliczne.
 
To pomadka w stylu „sheer shine” – jest lekka, nawilżająca,
ma delikatne krycie i połysk. Subtelnie podkreśla mój naturalny kolor ust,
pasuje do większości moich makijaży. Szybko znika, ale bez problemu mogę ją
poprawić w ciągu dnia – półtransparenta formuła sprawia, że nie muszę nakładać
jej bardzo dokładnie. Z tej serii mam trzy pomadki i wszystkie uwielbiam.
Pisałam o nich rok temu na moim drugim blogu (kliknij aby przejść do posta).
  

Na wieczór –
lakier do ust Revlon Colorstay Moisture satin nr 500 „Parisian Passion”

Uwielbiam fiolety! Dobrze się czuję w takim kolorze na ustach,
ale w praktyce przypominam sobie o nim tylko jesienią. Ten lakier do ust jest
super – po pomalowaniu wygląda jak ciemny intensywny błyszczyk, wspaniale
podkreśla usta, nawilża je i zwraca uwagę. Ta błyszczykowa warstwa szybko
schodzi, ale pigment osadza się na ustach niczym tint i zabarwia je na bardzo
długo.
Super kolor, świetna formuła i właściwości, do tego jeszcze
ładne opakowanie. Jeżeli będę chciała kupić kolejny kosmetyk tego typu, to
najpewniej sięgnę po coś Revlona.
 
Ten wpis powstał w ramach blogowej akcji „Piękna Jesienią” pod patronatem Karoliny 🙂 Kliknij TUTAJ, aby zobaczyć pozostałe posty z tej serii 🙂

Jaki jest Wasz ulubiony kosmetyk do ust na jesień? 🙂