Właściwie nie robię typowych postanowień noworocznych. Dla
mnie nowy rok i czas podsumowań i planów to początek jesieni, działam wg roku
szkolnego, a nie kalendarzowego. Ale w styczniu robię przegląd moich zdobień
paznokci i rok temu stwierdziłam, że choć stemplowanie jest super, to trochę tego u mnie za dużo. To jedna z moich ulubionych metod zdobień paznokci,
uwielbiam płytki i wciąż je namiętnie kolekcjonuję. Ale to jednak mało
rozwijające, dlatego postanowiłam, że będę częściej chwytać za pędzelki.
Czy mi się udało?
„Więcej ręcznie
malowanych zdobień!”
Zaczęłam wprowadzać w życie swoje noworoczne postanowienie
praktycznie od razu. Ale największego kopa motywacyjnego dostałam, gdy wygrałam konkurs organizowany przez Winstonia Store i Jaunty Juli. Rany, to dla mnie
niesamowite wyróżnienie i do teraz się tym ekscytuję, a na mojej tablicy
korkowej wciąż wisi kartka z gratulacjami od zespołu Winstonia. Nie dość, że
poczułam, że malowanie dobrze mi idzie, to jeszcze w nagrodę dostałam boski
zestaw pędzelków do zdobień.
Moja praca na konkurs Winstonia – do teraz jestem z siebie dumna 🙂 Choć nie wiem, czy nie zrobiłabym tego lepiej, chyba na wiosnę odtworzę to zdobienie
Czy mogę zawalić winę
na słabe pędzelki?
„Złej baletnicy przeszkadza rąbek u spódnicy” i bla, bla,
ale tak naprawdę największe postępy zaobserwowałam przy wymianie pędzelków na
lepsze. Wcześniej kupowałam tanie, chińskie zestawy w których po prostu
przycinałam włosie. Czułam, że walczę z nimi, zamiast dobrze malować, ale
powstrzymywałam się od narzekania, bo przecież prawdziwy artysta nawet byle
czym zrobi coś pięknego i do tego dążyłam. Wszystkie niedociągnięcia
traktowałam jako moją nieudolność, a tak naprawdę tylko część błędów i
nieudanych malunków to kwestia moich umiejętności, a połowa to słabej jakości
narzędzia. Dostałam w łapki nowe i pyk!, od razu moje zdobienia weszły na
wyższy poziom. W którymś momencie po prostu żeby się dalej rozwijać i utrzymać
tempo postępów warto zainwestować w lepszy sprzęt.


To się nie miało prawo udać… 😉


A co w 2017?
 
Rok minął, udało mi się wytrwać w moim postanowieniu i była
do dla mnie niesamowita przyjemność. Co dalej? Od kilku miesięcy skupiam się na
tradycyjnym rysowaniu, bo wiem, że dzięki temu lepiej będzie mi szło malowanie
paznokci. To dla mnie kolejny etap rozwijania swojej pasji i daje mi to
mnóstwo, mnóstwo radości i zadowolenia 😀 A ręcznie malowane zdobienia to teraz
moja ulubiona technika i z niecierpliwością wyczekuję wolnych weekendów, kiedy
mogę wyciągnąć pędzelki i farbki akrylowe. Nie porzucam stemplowania, bo to
zbyt fajne, żeby zrezygnować, a do tego płytki są moim ratunkiem, gdy brakuje
mi czasu (albo mam pomalować prawą rękę;)).
Moje zdobienie paznokci na Sylwestra 🙂
Ten niebieski lakier to Polish Folk „Cicha woda”, niedługo wpis ze wszystkimi lakierami z tej serii 😀
To gdzie te piękne
zdobienia?
Trochę głupio, że tu się chwalę, jak to teraz lepiej maluję
i jednocześnie pokazuję przeciętne i robione na szybko zdobienie paznokci.
Niestety od kilku dni jestem chora, biorę nawet antybiotyk i nie mam siły na
jakieś wymyślne malowanie. Mój umysł jest wypoczęty i aż rwie się do kreatywnej
pracy, ale ciało wciąż domaga się odpoczynku i poświęcenia sił na walkę z
zarazkami, dlatego odpuszczam. A dowodem moich postępów niech będzie kolejny
wpis z najlepszymi zdobieniami w 2016 roku. Większość z nich to ręcznie
malowane wzory, z których jestem bardzo dumna! Publikacje zaplanowałam na środę, obserwujcie Cienistość na Facebooku, żeby nie przegapić 🙂 
 
No dobra, ale o co
chodzi z tą cebulą?
A to wzór inspirowany moją sylwestrową kreacją. Uwielbiam
zdobienia paznokci dopasowane do ubrania, a że ostatnie dni spędzam leżąc w
łóżku, to jednym specjalnym ubraniem są skarpety w cebulę. Może to dziwne, ale
szalenie mi się podobają! 😀 Trochę szkoda, że jestem chora, ale i tak
planowaliśmy z Mężem spędzić Sylwestra w domu. Jedyna różnica jest taka, że w
miejsce fancy przekąsek były frytki i pulpeciki z zamrażalnika, a zamiast
planowanego tiramisu zjedliśmy czekoladki (podziękowania dla taty za super
prezent, przydały się:)).
  
Skarpetki z cebulą ze sklepu JDabrowsky Wear. Wypatrzyłam je we vlogu Krzystofa Gonciarza i stwierdziłam, że muszę sobie takie kupić. Ale nie polecam googlować „skarpetki z cebulą” 

Jeżeli jednak interesują Was także standardowe postanowienia
noworoczne, to zapraszam na mojego drugiego bloga paulinaweiher.pl.
Przygotowuję właśnie wpisy o mojej samodzielnej nauce hiszpańskiego (żadnych
kursów, a rezultaty są!), nauce tradycyjnego rysowania i ładnym pisaniu oraz
paru innych rzeczach.
   

Jak tam Wasze postanowienia noworoczne? Może też
przyłączycie się do akcji „więcej ręcznie malowanych zdobień” na rok 2017? 😀 

Myślę o swoich wyzwaniu czy tam grupowym projekcie z zimowymi zdobieniami, wstępny baner z moją propozycją pokazałam już na facebooku (klik). Czy ktoś chciałby dołączyć? 

PS. A chcecie wpis o pędzelkach?