Wiecie jaki jest najlepszy krem przeciwstarzeniowy? O udowodnionym naukowo działaniu i
spektakularnych efektach? I który, jakby tego było mało, może uratować Wasze
życie? Odpowiedź jest bardzo prosta – to krem z filtrem. To skoro już wszyscy
wiemy, że krem z filtrem trzeba mieć i używać teraz podpowiem Wam, jaki kupić
🙂
 
KREM Z FILTREM DO
TWARZY – ZIAJA, VICHY CZY LA ROCHE POSAY?
Krem z filtrem
zazwyczaj jest ciężki, gęsty, tłusty i bieli skórę. Żeby był skuteczny, trzeba
pójść na jakiś kompromis i zaakceptować te niedogodności. Całe szczęście tylko
do pewnego stopnia, bo kremy z filtrem są coraz bardziej przyjazne dla
użytkownika przy jednoczesnym zachowaniu skuteczności w ochronie
przeciwsłonecznej. Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam kilka interesujących
kremów z filtrem do twarzy, które miałam okazję wypróbować.

 

Stare zdjęcie z moich blogowych archiwów 😉
[Ziaja Med, Matujący
krem do twarzy SPF 50+]
Mój pierwszy porządny
krem z filtrem do twarzy. Często polecany, bardzo tani. Niestety matujący to on
jest chyba tylko na opakowaniu – moja skóra nie najlepiej na niego reagowała, „świeciłam
się” strasznie. Długo się z tym męczyłam, wydawało mi się, że to normalne, w końcu
to krem z filtrem i musi być tłusty i ciężki. Całe szczęście myliłam się, są
inne kremy, które naprawdę matują. Ziaja nie jest moim ulubieńcem, ale mimo
wszystko kupuję go latem. Przede wszystkim ze względu na niską cenę – nie
nakładam go jednak na twarz, tylko na szyję i dekolt.
Te okularu z palmami z H&M to tylko tak dla lansu, lepiej poszukać jakieś wyposażone w certyfikowany filtr UV, z salonu optycznego. Ale mimo to nie mogłam im się oprzeć, są takie urocze! Zazwyczaj i tak leżą na półce w domu, a ja chodzę w tradycyjnych okularach, za to z kapeluszem osłaniającym twarz 🙂
[VICHY Ideal Soleil,
Emulsion Anti-brillance Toucher Sec SPF 50 Matująca emulsja do twarzy SPF 50]
Po wymęczeniu kilku
opakowań kremu Ziaji postanowiłam wypróbować wychwalany w Internecie Vichy. I
wiecie co, to jest mój hit i ulubieniec!
– Krem wchłania się do
matu! Co prawda, żeby utrzymać ten stan przez cały dzień muszę wspomóc się
pudrem, ale to jak dotąd najskuteczniej matujący moją skórę krem z filtrem
ever!
– Spoko pod makijaż
– Filtr działa
(oceniam po piegach;))
– Nie zapycha, łatwo
się zmywa
– Mogę go nosić bez
kremu pielęgnacyjnego pod spodem, ale wtedy wskazane jest intensywne nawilżanie
na noc lub chociaż maseczka co parę dni. Zazwyczaj jednak nakładam wcześniej
serum z witaminą C, więc skóra jest odpowiednio nawilżona, a sam krem dzięki
temu lepiej się rozprowadza.
– Ma delikatny zapach,
który absolutnie uwielbiam – kojarzy mi się z wakacjami, jazną na rowerze,
słońcem i wiatrem we włosach!
– Świetna kombinacja
najlepszych filtrów fizycznych i chemicznych. Nie będę jednak przystępować do
dokładnej analizy składu, bo aż tak się na tym nie znam, zamiast tego odsyłam
was do specjalisty: klik.
https://kosmostolog.blogspot.com/2013/04/emusja-matujaca-vichy-spf-50-kontra.html
– Niestety skubany
jest drogi (ok. 50 zł), a zużywa się szybko (pamiętajcie, że cienka warstwa to
za mało, żeby zapewnić ochronę przeciwsłoneczną! warto też dokładać kremu w
ciągu dnia). Do kupienia tylko w aptekach. Są problemy z dostępnością i braki
magazynowe wczesną wiosną – gdy zeszłoroczne zapasy się wyprzedały, a nowych
dostaw na lato jeszcze nie ma – w tym okresie warto mieć zapas kremu.
Opakowanie z pompką jest świetne!
[La Roche Posay,
Anthelios XL Gel-Creme Toucher Sec SPF 50+ PPD 31; Dry Touch Gel-Cream;
Żel-krem z filtrem do twarzy suchy w dotyku]
Zawsze kusiło mnie
wypróbowanie filtru Vichy, ale jest dosyć drogi, nie chciałam kupować w ciemno,
a w aptekach ciągle nie mogłam dostać próbek wariantu matującego. Jednak jakoś
na początku tego roku zabrakło w sklepach mojego ulubieńca Vichy, za to była
promocja na zestaw La Roche Posay to wzięłam.
– lepiej chroni przed
słońcem (filtr 50+) – idealny na wakacyjny wyjazd, ale tak na co dzień Vichy mi
wystarcza
– super opakowanie z
pompką
– rzeczywiście ma miłą
konsystencję, jest leciutki i trzyma mat
– droższy od Vichy 🙁
Oba kremy – Vichy oraz
La Roche Posay są świetne i oba polecam. Osobiście wolę Vichy, ale to nie
oznacza, że oceniam go jako lepszy produkt – po prostu bardziej trafił w moje
subiektywne upodobania. Nawet nie jestem w stanie zliczyć ile opakowań zużyłam,
kilka w ciągu roku, a sięgam po niego już parę lat. Teraz też mam go w
łazience, dzisiaj rano posmarowałam nim twarz, a w lipcu planuję kupić kolejne
opakowanie.
Serum z witaminą C, krem z filtrem Vichy oraz puder z filtrem i można cieszyć się słońcem 🙂
KREM Z FILTREM TO NIE
WSZYSTKO – DODATKOWA OCHRONA
Aby zapewnić sobie
pełną ochronę przeciwsłoneczną dodatkowo używam serum z witaminą C, które
codziennie rano nakładam pod krem z filtrem. Witamina C ma silne działanie
antyoksydacyjne, wspomaga działanie filtrów i chroni przed szkodliwym
działaniem słońca. Ważne jest dla mnie też to, że dzięki temu serum skóra
lepiej wygląda, jest w lepszej kondycji, a krem z filtrem się lepiej
rozprowadza i wchłania.
Dodatkowo na wierzch
dokładam warstwę pudru z filtrem UV, który zapewnia dodatkową ochronę, a poza
tym zabezpiecza przed ścieraniem i „spływaniem” kremu z filtrem.
POMADKA OCHRONNA Z
FILTREM
Od lat latem najczęściej
używam pomadki Carmex (limonkowa najlepsza, to uczucie chłodzenia jest super!).
Może nie lubię jej ze względu na niezbyt przyjemną warstwę jaką pozostawia na
ustach, ale najlepiej ze wszystkich radzi sobie gdy w upale jadę rowerem,
spędzam dzień na plaży lub w górach. Jak nic zabezpiecza moje wiecznie
spierzchnięte usta przed wysuszeniem, dlatego w wakacje zawsze mam ją w
torebce.
Jednak na co dzień,
szczególnie gdy siedzę w domu, wolę coś przyjemniejszego, o bardziej przyjemnej
konsystencji (i nadająca się do całowania!). Na konferencji Meet Beauty
dostałam pomadkę Palmers i o rany, ta pomadka jest świetna! Słodka i pachnąca
jak kokosowy wafelek, a do tego milusia i skuteczna.
W obu pomadkach na
pierwszym miejscu jest składnik pochodzący z przetwórstwa ropy naftowej, trochę
smuteczek. Dlatego rozważam, czy by nie wrócić do kultowej pomadki EOS, tym
bardziej, że teraz już nie trzeba zamawiać jej przez Internet.
A jeśli chodzi o
kolorowe pomadki, to moim niekwestionowanym ulubieńcem jest Golden Rose Sheer
Shine. Nawilża, nabłyszcza usta, ma śliczny kolor (różowy nr 18 jest idealny na
wakacje) i filtr SPF 25, więc całkiem nieźle. Polecam bardzo!
Taka duża tuba, a tylko 150 ml. Ale jeśli nie planuję dłuższego urlopu poza miastem takie opakowanie spokojnie wystarczy dla mnie i mojego Męża na całe wakacje.
KREM Z FILTREM DO
CIAŁA
Ok, to czas na plażę!
Przydałby się krem z filtrem do całego ciała. Tylko który wybrać? Tu przyznaję
się, że ogrom oferty mnie skonfundował i miałam duży problem z podjęciem
decyzji. Jeśli chodzi o filtr do ciała, to nie mam zbyt wielu wymagań. Nie
szukam turbo ideału, nie analizuję dokładnie składu ani właściwości. Cieszy
mnie miły zapach, ale generalnie nie przykładam do tego dużej wagi – no krem
jak krem, daje radę. Zwracam uwagę jedynie na brak wysuszającego etanolu w
składzie i tyle.
W 2015 roku bez
kombinowania postanowiłam wybrać Sun Ozon z Rossmanna, bo gdzieś czytałam, że
jest spoko, a i cenowo wypada ok. Wszystko pięknie, lecę do sklepu, a tu
okazuję się, że w składzie alkohol, na co moja skóra reaguje paskudnym przesuszeniem.
No to szukam dalej, przeglądam po kolei wszystkie kremy na półce, wszędzie ten
etanol, ale udało się. Tropikalna butelka, cudny zapach – moim wybrankiem został
Sun Ozon Sonnenlotion tropicher Duft 30 (zdjęcie na samej górze posta). [WTF kto w ogóle wymyśla te nazwy?! „Sun Ozon” to mi się tylko z dziurą ozonową kojarzy xD]
Eveline, Amazing Oils, wysoko wodoodporna emulsja do opalania, SPF 30 – skład (otwórz obrazek na nowej karcie)
W 2016 akurat nie było
wspomnianego wyżej tropikalnego kremu w drogerii. Chwilę smuteczkowałam, bo
taki fajny był! Ale nie miałam czasu szukać go w innych sklepach, więc chwilę
porozkminiałam i wybrałam Eveline. Jestem zadowolona, chyba nawet bardziej, niż
rok wcześniej. Krem łatwo się rozprowadza, przyjemnie pachnie (jakoś tak
mandarynkowo) i jest skuteczny. Czego chcieć więcej.
W tym roku postawiłam
na sprawdzony produkt i kupiłam ponownie krem z filtrem Eveline. Szkoda tylko,
że jak na razie pogoda taka sobie, a do tego pracy mam dużo i siedzę w domu,
zamiast jeździć na plażę. Jednak to, że jest chłodno nie oznacza, że słońce nie
daje nam popalić, dlatego zestaw kremów z filtrem przygotowany, a ja dzielnie
smaruję odkryte części ciała. Dalej jestem przez to trupio blada, ale wiecie co
– mi się to nawet podoba. Kiedyś straszne się zamartwiałam i przejmowałam
głosami bliskich, że jestem taka blada, powinnam się opalić to bym wyglądała
lepiej, bla bla bla. Teraz jednak uważam, że jasna karnacja mi pasuje, a wolę
być zdrowa i mieć mniej zmarszczek, niż leżeć plackiem na plaży tylko po to, żeby
moja skóra była ciemniejsza.
Mój sposób na piękne nogi? Filtry z Instagrama i filtry przeciwsłoneczne! Fotka kłamie, w rzeczywistości mam jaśniejszą skórę 😛

 

Pamiętacie o ochronie
przeciwsłonecznej? Smarujcie się kremem z filtrem, jedzcie warzywa i uważajcie
na znamiona!