Głupio napaliłam się na tęczowy rozświetlacz Sensique, ale teraz sama sobie przyznaję „karną tiarę za przepierdalanie pieniędzy na głupoty”, bo kupiłam, a nigdy tego rozświetlacza nie użyję.

Tęczowy rozświetlacz to super trend, który szalenie mi się podoba. Coraz więcej firm wypuszcza swoje wersje takiego kosmetyku, tego lata do tęczowej gromadki dołączył Sensique ze swoim „Rainbow Highlighter Powder”. No i kurczę, ja nie kupię? Mam już co prawda boski i cudowny PRISM od Bitter Lace Beauty, ale strasznie się kruszy i boję się go zabierać w podróż, dlatego chciałam mieć drugi rozświetlacz na wyjazdy.

Przeczytaj też: Najlepszy tęczowy rozświetlacz – „PRISM” marki Bitter Lace Beauty

Tęczowy rozświetlacz nakładam pędzlem z „Trio do konturowiania” Shiseido 

SENSIQUE RAINBOW HIGLIGHTER POWDER 301 ” Rainbow Magical” 

Sześć kolorowych pasków, ułożonych w trochę dziwnej kolejności (czemu niebieski jest w środku?). Po zmieszaniu dają chłodny, perłowy rozświetlacz, który całkiem ładnie odbija światło i nadaje się do codziennego makijażu. Mi niestety nie pasuje, jest zbyt chłodny, wolę szampańskie lub złote rozświetlacze.

Po rozmieszaniu kolorów rozświetlacz daje całkiem ładną, chłodną, perłową taflę. Jeżeli szukacie takiego efektu to ten kosmetyk może się u Was sprawdzić. 

Rozświetlacz Sensique nakładany szerokim pędzlem, z wyodrębnieniem kolorów… dla mnie to wygląda słabo. I pokazuje, że wyprodukowanie porządnego, tęczowego rozświetlacza to nie jest taka łatwa sprawa. Żeby to dobrze wyglądało kolory muszą być zbalansowane, każdy odcień o tej samej intensyności. Tutaj niestety wybija się czerwony i niebieski, a pozostałe barwy gdzieś giną. Zamiast efektu tęczy tworzy się czerwonawa i sino-niebieska plama, która na twarzy wygląda strasznie. Niby wszystkie kolory ładnie nabierają się na pędzel, ale po nałożeniu na skórę wyglądają po prostu źle. Jakbym była nieumiejętnie umalowana, zrobiła sobie plamy, pobrudziła się albo zarwała noc na ostrym chlaniu. Może to tylko do mojej twarzy tak nie pasuje i u innych będzie wyglądał ładnie, ale ja jestem na nie. Próbowałam już kilka razy pędzlem, palcem i zawsze to samo, aż mi głupio było wyjść z domu.
Zupełnie inaczej ma się sprawa z tęczowym rozświetlaczem PRISM Bitter Lace Beauty. Tak kolory są zrównoważone, tworzą piękną, opalizującą i dość dyskretną tęczę. Przy PRISM efekt jest śliczny, lekki, pozytywny, a rozświetlacz Sensique wygląda jak smutna plama.

Gdy próbuję uzyskać na skórze efekt tęczy kończę z kolorowymi plamami. Na pierwszy plan wybija się czerwony, żółty stapia się z moją skórą, a niebiesko-zielony na twarzy daje efekt zasinienia. 

Drugie ujęcie tęczy. Mi ten efekt w ogóle się nie podoba 🙁  

ROZDANIE?
Na pewno nie będę używać tego rozświetlacza, dlatego chętnie go komuś oddam, może inna osoba będzie z niego bardziej zadowolona? Za kilka dni opublikuję na Facebooku  post o treści „oddam rozświetlacz” i pierwsza osoba która się zgłosi w komentarzy dostanie ode mnie ten tu rozświetlacz.
[Uwagi: roświetlacz nie jest nowy – został kilka razy użyty do testów i swatchy, stan jak na zdjęciu; wysyłka tylko na terenie Polski; musisz lubić fanpage „Paulina Weiher blog”]. 

Bardzo, bardzo lubię kosmetyki Sensique, ale niestety dla mnie tęczowy rozświetlacz to niewypał. Przykro mi 🙁 Ale może komuś o innej karnacji będzie bardziej pasował? Co myślicie o tym rozświetlaczu?