Fajnie jest mieć te 30 lat. Mam to szczęście wyglądać wciąż dość młodo jak na swój wiek, więc mogę się lansować brakiem zmarszczek, hehe. Zresztą to już ten etap w życiu, że nazbierałam tyle wiedzy i doświadczenia, że czuję się bardziej pewna siebie bez względu na to, jak wyglądam. Nie martwię się co ludzie pomyślą, gdy noszę tshirt (z jednorożcem lub kotem, wiadomo), ale wiem też jak się ubrać, żeby wyglądać szałowo. Chciałabym napisać, że wiem czego chcę od życia i dokąd zmierzam, ale szczerze mówiąc na pewnych obszarach czuję się bardziej zagubiona, niż jako 20-latka. Mimo to za żadne skarby świata nie chciałabym się cofnąć o dekadę, zdecydowanie wolę moje życie tu i teraz. Choć zdarzają się ciężkie chwile w których z przerażeniem odkrywam, że mam już 30 lat i jeszcze nie zrobiłam tego czy owego. To pewnie od tego bezsensownego porównywania się, mam nadzieję że do 40 przestanę tak się ciągle krytycznie oceniać. Problemy są teraz coraz większe, ale paradoksalnie zwykła codzienność jest coraz przyjemniejsza. Strasznie się wymądrzam i mam irytujące fanaberie, ale mimo to mam wokół siebie mnóstwo fantastycznych ludzi i tak mnie cudownie opromienia ich bliskość. Fajnie jest mieć 30 lat, zdecydowanie fajniej niż 20. I myślę, że będzie fantastycznie, jak będę miała 40 lat i więcej! A tymczasem rysuję sobie ulubieńców miesiąca w zeszyciku, koloruję obrazki kredkami, popijam ulubionego drinka z Pepsi z rumem i limonką (oraz kostkami lodu w kształcie dinozaurów – obowiązkowo!), głaszczę Bułkę i słucham audiobooka „A ja żem jej powiedziała” Katarzyny Nosowskiej. Za mną miły weekend i pracowity poniedziałeczek. Mam nadzieję, że u Was też jest tak fantastycznie!
Już od prawie dwóch lat rysuję sobie co miłego doświadczyłam w danym miesiącu. Fajna pamiątka się z tego układa, bardzo miło jest zaglądać do takiego notatnika pełnego wspomnień. W oparciu o najnowszą ilustrację z tego wyjątkowego dla mnie szkicownika prezentuję Wam ulubieńców maja! To miesiąc, w którym nie-świętowałam moje 30 urodziny, dlatego kartka została zdominowana przez cudne prezenty, jakimi mnie tego dnia obsypano. Przede wszystkim skupiam się jednak na drobiazgach, na tych przedmiotach które swoją obecnością umilały mi zwykłą codzienność. Trochę materialistycznie tak postrzegać przeszłość w kontekście przedmiotów, ale te najcenniejsze memu sercu wspomnienia związane z bliskimi ludźmi trzymam pod kluczem prywatności i nie wpuszczam do Internetów. Zresztą dla mnie mogą to być najcenniejsze chwile na świecie, ale po opublikowaniu ich na blogu okazało by się, że to czysty banał, dlatego ograniczę się do prezentowania tego, co może Was zainspirować i co koresponduje z tematyką blogaska. Miłego oglądania!
Najlepsze kredki! Faber Castell Polychromos
Dostałam mnóstwo super prezentów z mojej wishlisty, w tym cudne, cudne kredki Faber Castell „Polychromos”! Już od dawna o nich marzyłam – kiedyś miałam mały zestaw, ale po latach zostały mi z niego tylko 3 kredki. Parę lat temu kupiłam tańsze kredki Bruzynzeel, ale już w większości je zużyłam, a poza tym niezbyt przypadły mi do gustu. Nadszedł czas na nowy zestaw kredek i właśnie 36 sztuk Polychromosów wydawał mi się idealny. Tak bardzo się cieszę, że teraz mam te kredki, yay! Od razu zaczęłam nimi rysować i o rany, są naprawdę rewelacyjne! Na pewno za jakiś czas napiszę recenzję, ale najpierw muszę je jeszcze trochę potestować i więcej nimi stworzyć.
Zobacz też: Kredki Bruynzeel expression colour ♥
Czytnik Pocketbook i ulubiona książka
Czytnik ebooków też długo wisiał na mojej wishliście. Na początku myślałam o zakupie Kindle Paperwhite, ale jakiś czas temu trafiłam na tekst o różnych nowych czytnikach na rynku i zmieniłam zdanie. Pocketbook Basic Lux wydawał się idealny – ma wszystko, czego potrzebowałam (czyli jest czytnikiem z odpowiednim ekranem i podświetleniem), ale jest dużo tańszy od Kindle. Mam go już miesiąc i jestem zachwycona, zupełnie nie myślę o Kindle. Książki na Pocketbook czyta się bardzo wygodnie i przyjemnie. Zauważyłam też, że dzięki niemu czytam dużo szybciej niż wcześniej – tak czytnik jest komfortowy w użytkowaniu. Zachwycam się! ♥
Tytuł ulubionej książki w maju przyznaję powieści „Pan Lodowego Ogrodu”. Znowu, bo wspominałam o niej w ulubieńcach kwietnia. Ale w maju czytałam trzeci tom i podtrzymuję swoje zachwyty – rewelacyjna fantastyka, jedna z najlepszych powieści, jakie czytałam.
Zobacz też: Ulubieńcy kwietnia ♥
Chciałabym też wspomnieć o reportażu „Mniej. Intymny portret zakupowy Polaków”. Od początku roku pochłaniam modne książki o minimalizmie i tą pozycję uważam jak dotąd za najlepszą. Wcześniej czytane przeze mnie poradniki bardzo mnie rozczarowały. W moich oczach to były zbiory oczywistych rad i przemyśleń, które mogły wydawać się odkrywcze chyba tylko młodym ludziom z warszawskich korporacji owładniętych manią konsumpcjonizmu. Dla przeciętnego zjadacza chleba, który uważnie planuje swoje zakupy i nie spędza każdego weekendu w centrum handlowym ani nie trzyma w garderobie stosu nowych ciuchów z metkami te porady to lista przewidywalnych banałów. W reportażu Marii Sapały jest inaczej. Autorka relacjonuje roczny eksperyment wręcz szalonego powstrzymywania się od zakupów z perspektywy wielu osób o różnym statusie i sytuacji życiowej. Tutaj perspektywa jest dużo szersza, a zamiast mentorskich nakazów są same fakty i obserwacje. Maria Sapała pozwala wyciągnąć wnioski czytelnikowi, co moim zdaniem jest rewelacyjnym zagraniem. Książka zmusza do dyskusji i do przemyślenia swoich zwyczajów, konstruktywnie motywuję do zmian.
Zostało mi jeszcze parę książek o minimalizmie, ale niebawem się za nie zabiorę i wtedy przygotuje zestawienie i porównanie najpopularniejszych tytułów na rynku. Jestem ciekawa, czy któraś z kolejnych książek pobije „Intymny portret zakupowy Polaków”.
Przeczytałam też powieść science-fiction „Pył ziemi” – wrażeniami na temat książek dzielę się na bieżąco na Twitterze @theCieniu 🙂
„Pył ziemi” przeczytany! Ta powieść zakrzywia czasoprzestrzeń – tylko 250 stron, sama akcja, a mimo to zmieścił się obszerny komentarz dotyczący ludzkości, społeczeństw, ekologii, internetu i władzy, wow! #readlist2018pl #książka #terazczytam #fantastyka #pyłziemi pic.twitter.com/D3QbHXJWdz
— Paulina Weiher (@theCieniu) 22 maja 2018
Kosmetyczni ulubieńcy maja
Będzie jedna powtórka, czyli bronzer NARS „Laguna”. Tak, jest pomarańczowy i słabo napigmentowany, ale o rany, jak on cudnie wygląda na mojej skórze! Szczególnie teraz, latem – uwielbiam!
Zachwycam się też cieniem Annabelle Minerals „Cocoa cup”. To cień mineralny w nowej, glinkowej formule. Ma idealnie dobraną pigmentację, świetnie się nabiera na pędzel, nakłada na skórę i fantastycznie blenduje. Cienie mineralne w neutralnych kolorach stanowią u mnie szkielet wielu makijaży – bardzo lubię używać „Cocoa cup” nad załamanie powieki i uzupełniać jakimś pstrokatym, błyszczącym cieniem na ruchomej powiece. Ten odcień bardzo mi się spodobał – piękny, lekko ciepły brąz.
Chciałabym też pochwalić krem do rąk oraz oliwkę do skórek i paznokci Regenerum. Rzeczywiście świetnie regenerują i odżywiają skórę i pomagają odhodować zniszczenia na paznokciach. Po przeprowadzce i remoncie potrzebowałam intensywnej pielęgnacji i te dwa produkty spisały się na metal – teraz moje dłonie i paznokcie są w dobrej kondycji. Oliwkę Regenerum już miałam kiedyś i kupowałabym częściej, gdyby nie wysoka cena. A tak to sięgam po nią tylko gdy potrzebuję bardziej intensywnej i odżywczej pielęgnacji zniszczonych paznokci.
Kosmetyki Regenerum dostałam na spotkaniu blogerek organizowanym przez Czerwoną Filiżankę ♥
Czy Wy też w maju uczestniczyliście w przyjęciu Komunijnym? W mojej rodzinie odbyło się takie wydarzenie i z tej okazji przygotowałam taką ręcznie pisaną i rysowaną kartkę pamiątkową z moim ulubionym fragmentem Pisma Świętego – Psalmem 23.
Zegarki też kojarzą mi się z Komunią, ale ten ze zdjęcia dostałam na urodziny. I tak jak przez lata nie nosiłam zegarka tak z tym się praktycznie nie rozstawałam – tak mi się spodobał! Niestety zdarzył się mały wypadek i stłukła się w nim szybka, więc teraz muszę czekać, aż zostanie wymieniona u zegarmistrza 🙁
Sprawą, która spędzała sen z powiek wielu blogerom były nowe zasady dotyczące polityki prywatności, czyli RODO. Mnóstwo czasu spędziłam oglądając webinary, czytając artykuły i wszelkie porady na temat RODO, ale po zapoznaniu się ze wszystkimi materiałami okazało się, że to nic strasznego.
Zobacz artykuł: RODO dla blogerów krok po kroku ♥
Wyzwanie #creativenailparty
Super ważnym i bardzo angażującym wydarzeniem było organizowane przeze mnie wyzwanie #creativenailparty w którym razem z innymi lakieromaniaczkami przygotowywałam wiosenne zdobienia paznokci. Jestem bardzo z niego zadowolona, ponieważ pomogło mi rozwinąć kreatywność i zmotywować do przygotowywania ciekawych wzorów.
Szczególnie jestem zadowolona z tego słodkiego liska w otoczeniu kwiatów – ustawiłam go jako zdjęcie profilowe na moim lakierowym instagramie @thecieniu.nails 🙂
Zobacz też: Zdobienia paznokci na wyzwanie #creativenailparty ♥
Przygotowałam też króciutki filmik na YouTube z migawkami z maja. Nie będzie dostępny publicznie na kanale, jedynie dla osób, które trafią tutaj na link. To mniej niż dwie minuty vloga, w tym moje pierwsze próby nagrywania scen „time-lapse” (nad morzem w Gdańsku!) :))
Subskrybuj mnie na YouTube – kanał CIENISTOŚĆ ♥
Przeczytaj też: Posty z serii „Ulubieńcy” ♥
A co jest Waszym ulubieńcem ostatnich tygodni?
PS. Ta seria w której rysuję najfajniejsze rzeczy z danego miesiąca nazywa się u mnie „ulubieńcy”, ale zastanawiam się nad zmianą nazwy. Może macie jakąś propozycję?