Jak co roku Sephora wypuszcza swój kosmetyczny kalendarz adwentowy… i jak co roku są w nim bardzo podobne produkty. W zeszłym roku kalendarz wygrałam w konkursie na Instagramie u @trustmyself – jeny, ale to była radość (dziękuję Marta!). Jakie było moje zdziwienie, gdy w tym roku oglądałam openboxa nowego kalendarza u Pomalowanej Ani i okazało się, że zawartość bardzo pokrywa się z zeszłorocznym. Potem wygooglałam – dwa lata temu kalendarz też wyglądał podobnie. Najwyraźniej Sephora ma swój standardowy zestaw adwentowy, który powtarza się co roku! A ja jeszcze nie zużyłam tamtych kosmetyków! Pomyślałam jednak, że to świetna okazja, żebym podzieliła się takimi mini recenzjami po roku używania – skoro powtarzają się w tegorocznym kalendarzu. Może komuś pozwoli podjąć decyzję co do zakupu.

Uwaga – spoilery co do zawartości kalendarza adwentowego. Ale mimo wszystko zachęcam do obejrzenia zawartości przed zakupem, bo można się srogo rozczarować.

 

 

Kalendarz adwentowy Sephora 2018 – lista kosmetyków:

W tym roku zawartość kalendarza adwentowego Sephora prezentuje się następująco:

Kostka do kąpieli o zapachu kwiatu peonii
Czarna kredka do oczu
Wosk do brwi
Czerwony lakier do paznokci
Czerwona konturówka do ust
Kostka do kąpieli o zapachu kwiatu bawełny
Czerwona pomadka do ust
Chusteczki do demakijażu oczu 2x 
Kremowy żel pod prysznic
Chusteczki do zmywania lakieru do paznokci
Cielisty lakier do paznokci
Pilnik do paznokci
Naklejki w sowy
Gumka do włosów 2x
Karteczki w sowy
Gąbka do makijażu
Maska oczyszczająca do nosa z węglem
Cień do powiek matowy beżowy
Róż do policzków zgaszony róż
Lusterko z sową
Kostka do kąpieli o zapachu kwiatu wiśni
Pomadka z serii Lip Stories „Labyrinth City”

Pogrubieniem zaznaczyłam kosmetyki, które powtarzają się względem tamtego roku. Co nowego w kalendarzu na rok 2018? W tym roku pojawiła się gąbeczka do makijażu i beżowy lakier do paznokci. Wydają się spoko.

 

 

Próbki, kapsułki i saszetki.

Na początek kapsułki z żelem pod prysznic. Jedną oddałam, resztę zużyłam na jakimś wyjeździe. Ale nie oszukujmy się – to są PRÓBKI. I to o żałośnie małej pojemności. Do kostek do kąpieli trzeba mieć wannę – nie mam, więc oddałam. Za to chusteczki do demakijażu oczu były spoko – przyzwoite, dobre na weekendowe podróże, przydatny drobiazg. Choć z drugiej strony, to nie jest coś, co chciałabym dostać jako prezent.

 

Badziewia i zapchajdziury

Stanę w obronie lustereczka – jest urocze! Co prawda jest miniaturowe, więc nie nadaje się do robienia makijażu, ale noszę je w torebce żeby w ciągu dnia poprawić szminkę i do tego sprawdza się idealnie. Nie zajmuje za dużo miejsca, nadaje się do niewielkiej torebki, fajna sprawa!

Karteczki i naklejki? No spoko, ja tam lubię takie drobiazgi. Karteczki w sumie trochę używam, ale naklejki gdzieś się kurzą.

Pilniczek do paznokci w wersji mini – no.. spoko do torebki.

W zeszłym roku była jeszcze przypinka z liskiem, dziwna gumka do włosów i tasiemka (wstążeczka tak krótka, że nie wiadomo na czym ją zawiązać i co z nią zrobić). Te dwie sprężynkowe gumki do włosów są lepsze od tych tasiemek, ale z drugiej strony to trochę zapchajdziura. No i gumka do włosów w okienku na 24 grudnia…?!
Przypinka z liskiem jest słodka, ale chyba ani razu jej nie założyłam…

Lakier do paznokci

W zeszłym roku był inny i chyba bardziej mi się podobało jego opakowanie. Niemniej jednak postanowiłam go oddać – jak się pewnie domyślacie już mam mnóstwo czerwonych i beżowych lakierów i nie potrzebuję kolejnego.

 

Czerwona konturówka do ust

Bardzo dobra konturówka, z przyjemnością jej używam. Niezbyt często co prawda, bo teraz nie mam klasycznie czerwonej szminki (choć mam zamiar kupić, bo lubię taki kolor – marzy mi się MAC „Russian Red”, och.. ♥), ale co jakiś czas się przydaje. Dobra jakościowo, jestem z tej kredki zadowolona. Choć jakbym miała sama kupować, to jednak wybrałabym np. wykręcaną konturówkę Pierre Rene, jest świetna.

 

Czerwona pomadka do ust w płynie

Nie lubię matowych, zastygających pomadek w płynie. Od razu po nałożeniu takiego kosmetyku czuję, jak moje usta stają się suche i to jest strasznie nieprzyjemne uczucie. Dlatego bez otwierania i testowania, od razu tą pomadkę Sephora oddałam – trafiła do Bogusi @boskejsza.

 

kosmetyki do makijażu sephora collection
Te kosmetyki sobie zostawiłam i regularnie ich używam. Kredką jestem zachwycona, róż jest śliczny, konturówka również świetna. Wosk do brwi taki meh, ale zużyję. Brązowy cień nie jest do końca w moim typie, ale co jakiś czas go używam, bo jednak kolor jest bardzo ładny, a do tego jest taki miły w dotyku 😉

Czarna kredka do oczu

Miałam wiele kredek do oczu, głównie drogeryjnych. Niektóre nawet miały dobre recenzje i wydawały się spoko (a przynajmniej wtedy tak myślałam, że są dobre i miękkie), ale i tak dochodziłam do wniosku, że kredki do oczu są nie dla mnie, źle mi się ich używało. Zmieniłam jednak zdanie w momencie, gdy zaczęłam używać tej kredki Sephora. Rany, ta kredka jest naprawdę miękka, dobrze napigmentowana, miła w użytkowaniu i dobrze się rozciera! W porównaniu z nią te z drogerii wymiękają! I teraz naprawdę regularnie jej używam – do przyciemniania linii rzęs, do robienia roztartej kreski, jako bazę pod cienie. Wniosek jest jeden – jeżeli będę kupować następną kredkę, to zamiast do Rossmanna, pójdę do Sephory. Jest trochę mała, jakby nie była pełnowymiarowa – to jej w sumie jedyny minus (ale nie wiem też, jakiej wielkości są normalne kredki z Sephora collection).

Cień do powiek „Tiramisu”

Uwielbiam nazwę tego cienia, tiramisu to mój ulubiony deser! Sam cień dla mnie taki „meh”, bo rzadko używam takich błyszczących brązów i już mam pod dostatkiem podobnych cieni. Ale jest bardzo ładny i dobrej jakości, dlatego postanowiłam jednak go sobie zachować (taki zachłanny lisek-chytrusek ze mnie, heh). Dokładam go czasem w zewnętrznym kąciuku, gdy robię makijaż brązami z palety „Sweet Peach”, ładnie się wtedy komponuje.

Zobacz też: Paleta cieni Too Faced „Sweet Peach” – recenzja po roku używania

Bardzo, ale to bardzo podoba mi się, że ten cień można łatwo i szybko wyciągnąć z opakowania i przenieść do palety magnetycznej. Natomiast samo plastikowe opakowanie tego cienia ma magnetyczne denko – wow! W każdej chwili mogę przenieść cień spowrotem do małego kompaktu i zabrać w podróż – ten cień lub dowolnie wybrany inny z mojej magnetycznej palety. Rany, jakie to jest fantastyczne rozwiązanie! Tak mi się spodobało, że postanowiłam sobie, że jeżeli będę kupować jakiś podstawowy, pojedynczy cień do powiek, to zajrzę właśnie do Sephory.

W tym roku cień w kalendarzu jest inny – to matowy beżowy. I co mnie zaskoczyło – jest w wersji mini… Matowy beżowy zawsze się przyda, szczególnie pojedynczy – gdy w palecie takiego ma albo się skończył. Ale z drugiej strony, hm, jest taki mało ekscytujący. Meh.

 

Sephora collection kosmetyki swatch kolor cień tiramisu, róż sweet on you, czarna kredka, czerwona konturówka
Swatche od lewej: cień Tiramisu, róż Sweet on you, czarna kredka, czerwona kredka

 

Wosk do brwi w kredce

Woskowa, gruba kredka do brwi. Nakładam ja na brwi przyciemnione kredką lub cieniem, a następnie przeczesuję lekko włoski grzebyczkiem. Przez 4 miesiące jej używałam, po czym doszłam do wniosku, że jednak wolę żel do brwi i kupiłam ten Golden Rose (jest świetny). A kredka Sephora tak sobie leży i jakoś nie mogę się za nią zabrać. Chyba będę musiała ją włączyć do „project pan” na 2019, żeby zmotywować się do jej zużycia.

Róż do policzków Sephora „Sweet on you”

W tym roku widziałam, że jest inny odcień – taki bardziej neutralny i zgaszony. Mi jednak dużo bardziej podoba się ten zeszłoroczny róż, ponieważ wtedy akurat takiego potrzebowałam – ciepłego i lekko brzoskwiniowego. Chciałam kupić coś, co będzie pasować do mojej palety „Sweet Peach” i ten róż w odcieniu „Sweet on you” sprawdził się idealnie. Jest lekko satynowy i ma dobrze dobraną pigmentację, ślicznie wygląda w makijażu.

 

róż sephora collection blush sweet on you ciepły koralowy brzoskwiniowy
Zimowe zdjęcia utrudniają zrobienie dobrego zdjęcia, wydaje mi się, ze w rzeczywistości ten róż jest cieplejszy i bardziej koralowo-brzoskwiniowy.

 

Zimowe zdobienie paznokci w lisy inspirowane kalendarzem adwentowym Sephora

Zeszłoroczny kalendarz sprawił mi dużo radości, a jego design tak mi się spodobał, że postanowiłam odtworzyć coś podobnego na paznokciach. Namalowałam zimowe liski ze złotymi gwiazdkami 🙂

 

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez @theCieniu Paulina Weiher (@thecieniu.nails)

 

kalendarz adwentowy sephora
Kalendarz adwentowy Sephora – po lewej ten, który opisuję w poście, a po prawej dodatkowy, droższy „Christmas to go”

 

Drugi kalendarz adwentowy Sephory „Christmas to go” jest dużo lepszy

Sephora wypuściła też drugi kalendarz adwentowy – „Christmas to go”. Już dużo droższy, bo w cenie 389 złotych, ale za to zawartość jest tam naprawdę atrakcyjne! W środku między innymi Beauty Blender, miniaturowy rozświetlacz Becca, duo róż Orgasm i bronzer Laguna marki NARS, mascara Too Faced Better than sex i mini szminka Marc Jacobs. Sami przyznacie, że to ciekawa propozycja.

 

Po rozstawieniu kalendarz bardzo ładnie wygląda, to fajna dekoracja. Szkoda tylko, że w sumie nie mam gdzie go postawić xD

 

W tym roku nie będę miała kalendarza adwentowego. Nigdy nie chciałam żadnego kupować, bo wolę wydać pieniądze na konkretną rzecz z mojej wishlisty zamiast kupować kota w worku. W takich boxach niespodziankowych zazwyczaj część rzeczy jest nietrafiona albo taka meh, dlatego według mnie nie warto się w to bawić. Ale zachowałam opakowanie w liski i w tym roku zrobię kalendarz adwentowy dla Męża – powtykam tam karteczki z miłymi słowami i może jakieś słodycze 😉

Zobacz też: Świąteczna wishlista i plany zakupowe na 2019

Ale może Wy w tym roku będziecie w grudniu cieszyć się z jakiegoś kalendarza adwentowego? 🙂

xoxo