Co roku na przełomie listopada i grudnia publikuję swoją wishlistę. Raz, że może jakiś św. Mikołaj się tutaj przypadkiem zabłąka i może spełni moje małe marzenie? A dwa – to dla mnie taki trochę plan zakupowy na najbliższy rok. W 2019 będzie ciężko, ponieważ remont mieszkania trwa i nieprędko się skończy, więc priorytetowym wydatkiem są meble, kran i zmywarka. Dlatego ta wishlista to będą raczej niespełnione obiekty westchnień, ale kto wie, może coś uda mi się dorwać?

 

Rozliczam wishlistę z przed roku – co udało mi się kupić, co dostałam?

Od jakiegoś czasu w ramach tej listopadowej tradycji zaglądam też do poprzedniej wishlisty i sprawdzam, które małe życzenia udało mi się spełnić. W minionym roku urodzinowe wróżki i czarodzieje byli bardzo hojni i obsypali mnie cudownymi prezentami prezentami!

Zobacz też: Wishlista na rok 2018

 

[1] Zacznę od czytnika ebooków. Rok temu mój tata planował zakup nowego czytnika z podświetleniem ekranu i wtedy poradziłam mu zakup PocketBook Basic Lux, którego miałam na wishliście. To stosunkowo tani czytnik, ale funkcjonalny i z dobrymi recenzjami. Moim zdaniem marka Pocketbook spokojnie może być stawiana na równi z Kindle jeśli chodzi o jakość, ale ma przewagę cenową. To super, że monopol Kindle na rynku czytników wreszcie się kończy i konkurencyjne firmy dogoniły go ze swoimi produktami. Mojemu tacie tak się Pocketbook spodobał, że w maju podarował mi taki sam egzemplarz na urodziny. I jestem zachwycona!

[2] Moja mama z kolei spełniła moje marzenie o skórzanej kurtce i to podwójnie! Wyszperała dla mnie cudną brązową kurtkę, o mięciutkiej skórze i idealnym dla mnie kroju. Ten brąz mam zamiar przefarbować na czarno, ale już teraz jestem z kurtki niesamowicie zadowolona i uwielbiam ją nosić! Dostałam też drugą, równie fajną – ale o ciekawym odcieniu zgaszonej żółci. Ta żółtawa fajnie się komponuje z moimi czarno-szarymi ciuchami, lubię ją od czasu do czasu zakładać.

[3] A na święta dostałam termiczny kubek marki Contigo. Jest świetny – ładny, trwały, wygodny, dobrze trzyma ciepło i nic a nic nie cieknie. Idealny żeby zabrać z domu kawę na drogę, albo popijać z niego herbatkę w długie, jesienno-zimowe wieczory. A jak kawa – to z ekspresu! [6] Kupiliśmy z Mężem do domu ekspres do kawy, który jest fenomenalny!

2018 jest dla mnie rokiem kredek! Mój poprzedni zestaw Bruynzeel jest już na wykończeniu, a na zastępstwo mam dwa zestawy kredek. [5] Najpierw kupiłam komplet Derwent Drawing w kolorach ziemi, jako uzupełnienie i rozszerzenie podstawowych odcieni kredek w mojej kolekcji. A na urodziny dostałam wymarzony [4] zestaw kredek Faber Castell Polychromos – o rany, jakie one są fanatyczne! Od tego czasu coraz częściej wybieram właśnie kredki do rysowania, bo posługiwanie się nimi to czysta przyjemność.

Czas na sekcję urodową. Na wishliście miałam [7] szczotkę Tangle Teezer w wersji podróżnej, z zabezpieczeniem. Mam już od paru lat TT Aqua splash, którą uwielbiam, ale musiałam bardzo uważać przy jej pakowaniu, żeby nie powyginać tych kolców, dlatego zależało mi na dodatkowej, kompaktowej wersji. W grudniu trafiłam na fajną promocję takich podróżnych wersji Michael Mercier w Drogerii Natura – i wzięłam bez zastanowienia zieloną, do włosów normalnych. Przydaje się bardzo – na wyjazdy lub na wyjścia na basen. To był dobry zakup.

Jak pewnie zauważyliście – na wishlistę raczej nie wpisuję kosmetyków typowo pielęgnacyjnych. Te zazwyczaj kupuję pojedynczo, jeden po drugim na zastępstwo tego, co już zużyłam. Inaczej jednak ma się sprawa z kosmetykami do makijażu – do tych ciągle wzdycham, ale rozsądek nie pozwala mi ich zbyt wielu kupować. [9] W tym roku kupiłam wreszcie paletę cieni Juvia’s Place „Zulu” – o rany, jestem nią zachwycona! Jest rewelacyjna – kolory są intensywne, mega napigmentowane, maty się pięknie rozcierają, a błyszczące cienie dają olśniewający połysk. Cudo! Rok temu kończyła mi się baza pod cienie i wtedy chciałam kupić naturalną bazę Lavera. Dorwałam ją na targach Ekocuda, ale niestety ten kosmetyk okazał się mega bublem. Baza nie była w stanie utrzymać cieni przez cały dzień, makijaż oczu znikał, cienie się zbierały w załamaniu, porażka. Próbowałam długo, zużyłam sporą część bazy, ale ostatecznie się poddałam i zamiast niej kupiłam bazę Wet’n’Wild.

Zobacz też: Baza pod cienie Lavera to rozczarowujący bubel. Smuteczek!

Ostatni kosmetyk to kultowy rozświetlacz Mary Loumanizer, który podarowała mi Basia. Do teraz się szczerzę jak na niego patrzę, tak się cieszę, że go mam! Jest śliczny, uroczy i perfekcyjnie się sprawdza w makijażu. Odcień idealny dla mnie i intensywny blask, jaki lubię. To mój ulubiony rozświetlacz do takiego codziennego używania, wygrzebałam już w nim pokaźny dołek 😉

 

Nowości 2018 – kubek termiczny Contigo, skórzana kurtka, kredki Polychromos, czytnik ebooków Pocketbook, paleta cieni Zulu, rozświetlacz Mary Loumanizer ♥

 

Słodka łapeczka Bułki dla lajków 😉

 

Lista prezentów 2018/2019

Jeżeli podobają się Wam takie ikonki z numerkami, to udostępniłam je do pobrania w dwóch kolorach – błękitne oraz różowe:

Zobacz ikonki do wishlisty do pobrania za darmo ♥ 

 

wishlist palety cieni kosmetyki do makijażu
1 – Nabla Soul Blooming, 2 – Too Faced Natural Eyes, 3 – cienie Neve Cosmetics, 4 – cienie Glam Shadows. 5 – Too Faced Chocolate Gold, 6 – Zoeva Blanc Fusion, 7 – Jeffree Star Thirsty, 8 – Blush Tribe Blossom.

Palety cieni ♥

Ostatnio to moja największa słabość! Aktywnie działam aby zminimalizować zachcianki i zakupy, staram się postępować i myśleć w duchu „project pan”, ale wciąż wzdycham do kilku palet cieni.

Przeczytaj też: Co to jest project pan?

[1] Po pierwsze Soul Blooming” marki Nabla. Paleta wyjątkowa – nie tylko pod względem jakości, ale także kolorów. Te cieni mają bardzo interesujące barwy – na tyle unikalne, że większości nie jestem w stanie zdublować w mojej pokaźniej kolekcji. A poza tym po prostu mi się podoba, byłaby doskonałą zimowo-wiosenną paletą.

Zobacz też: Wady i zalety palety Nabla „Dreamy”

[2] Można się zastanawiać, co u fanki kolorów robi taka neutralna paleta jak Too Faced „Natural eyes”? Nie potrafię tego rozsądnie wytłumaczyć, po prostu mam słabość do kosmetyków Too Faced, a palecie „Natural eyes” mogłabym śpiewać piosenkę „Can’t get you out of my head”. Nie mogę przestać do niej wzdychać, co gorsza z biegiem czasu chcę ją coraz bardziej. Na razie się opieram, bo mogłabym w mojej kolekcji znaleźć duplikat dla każdego z tych cieni… Ale nie potrafię posłuchać rozsądku i wybić sobie tego cuda z głowy!

Uwielbiam, uwielbiam palety cieni, ale chętnie korzystam także z tych pojedynczych. Cenie sobie tą dowolność w składaniu własnej palety oraz to, że wśród pojedynczych cieni można znaleść te najciekawsze i niepowtarzalne, np. mieniące się duochromy. [3] Słyszeliście o marce Neve Cosmetics? Mało się o niej mówi, ale ich duochromowe cienie są obłędne! Chciałabym kupić: Wow, Acquario i parę innych. Cudo! [4] Mam też na wishliście kilka pojedynczych cieni Glam Shadows: turbo pigment Błyskotkę, holograficzny cień, Kaszmir, Marsala, Krem z pistacji, Zielony amber i parę innych.

 

Inne palety, do jakich wzdycham:

ale jeszcze jestem w stanie im się oprzeć 😉

[5] Too Faced „Chocolate Gold”

[6] Zoeva „Blanc Fusion”

[7] Jeffree Star „Thirsty”

[8] Blush Tribe „Blossom”

 

 

1 – puder Too Faced Peach Perfect, 2 – puder Laura Mercier, 3 – bronzer Marc Jacobs, 4 – puder do konturowania Tune Cool Composer, 5 – szminka Mac Russian Red, 6 – metaliczna czerwona pomadka, 7 – róż Lily Lolo Oh la la, 8 – pędzel do makijażu Zoeva Smuger ♥

Pozostałe kosmetyki do makijażu

Zacznę od pudrów – podkłady mnie nie kręcą, ale puder to mój must have! [2] Na pewno prędzej czy później kupię słynny puder Laura Mercier – dostałam kiedyś próbkę do przetestowania od Justyny i o rany, ale to był dobry puder! Szczególnie do nakładania pod oczy wyglądał pięknie i naprawdę wyraźnie wygładzał skórę. [3] Bardzo chciałabym też wypróbować puder „Peach Perfect” – Too Faced ma w sobie to coś, czemu nie mogę się oprzeć!

Miałam kiedyś bronzer o kokosowym zapachu – z edycji limitowanej essence, z taką śliczną palemką. Używałam go każdego lata, ale po paru latach zaczął się psuć i niestety trafił do kosza. Do teraz za nim tęsknię i dlatego chciałabym na zastępstwo kupić coś super, również kokosowego. [3] Marzy mi się ten bronzer Marcs’a Jacobs’a, ale cenę ma zaporową, więc nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się go kupić. Na razie nie ma takiej potrzeby, bo mam dwa inne fajne ciepłe bronzery. [4] Ale zima się zbliża, te ciepłe bronzery coraz mniej mi pasują i powinnam kupić coś chłodnego, typowo do konturowania, bo nic takiego nie mam! Latem mogłam spokojnie konturować ciepłym bronzerem, ale teraz to zaczyna wyglądać słabo i dlatego chciałabym kupić bronzer Tune Cosmetics „Cool Composer”. To fajna marka, a sam kosmetyk wydaje się być idealny względem moich potrzeb.

Mam tylko jeden kosmetyk do ust w kolorze klasycznej czerwieni, ale jest już stary i nadaje się do śmieci. [5] Zastanawiam się nad tym co kupić na zastępstwo i myślę nad klasyczną szminką Mac „Russian Red”. Od dawna marzę o tym, żeby mieć jakąś szminkę Mac! Może to jest dobry moment, żeby jakąś kupić? Najchętniej teraz na początku grudnia, żeby była na mikołajki i święta. [6] Bardzo podobają mi się też metaliczne czerwone pomadki – produkt Nabla dałam tutaj jako przykład, tak naprawdę nie mam żadnej konkretnej na oku. Chodzi mi tylko o kolor i wykończenie, ciągnie mnie do niego.

Kolejnego różu nie potrzebuję – mam dość, a do tego nie używam różu zbyt często. [7] Ale bardzo chciałabym ten mineralny róż Lily Lolo „Oh la la”. Wiosną zużyłam jego próbkę i teraz mi go brakuje, ma taki cudny odcień, w którym świetnie się czułam!

[8] Pędzle do makijażu! Odczuwam ich brak w swojej kosmetyczce! Daje radę co prawda zrobić wszystko co chcę przy dziennym makijażu, ale gdy mam zrobić mocniejszy, bardziej kolorowy makijaż, to trochę brakuje mi bardziej specjalistycznych pędzli. Na pewno chciałabym kupić kilka płaskich do nakładania cieni na ruchomą powiekę, kilka bardziej precyzyjnych do dokładnego blendowania oraz malowania wewnętrznego kącika i dolnej powieki oraz parę pędzli do twarzy. Wiem mniej więcej jakiego kształtu potrzebuję, chciałabym coś wybrać z oferty Zoeva (na obrazku model Smudger, który kupię na pewno), Glam shop, Hulu brushes i może Boho beauty.

 

1 – świeca WoodWick Wood Smoke, 2 – pióro Lama, 3 – pędzel do akwareli Escoda Reserva, 4 – markery Kuretake oraz Copic Sketch, 5 – produkty hybrydowe Słowianka, 6 – kolczyki Orska, 7 – płyta gazowa Solgaz, 8 – frezarka do paznokci ♥

 

Paznokcie, gadżety, umilacze

A gdzie lakiery do paznokci?? Ano nie ma ich zbyt wiele, bo mam już tak ogromną kolekcję, że trudno mi znaleźć w sklepach lakier, którego bym już nie miała. Dla mnie bycie lakieromaniaczką to nie jest kupowanie ciągle kolejnych lakierów do paznokci i zbieranie rekordowych kolekcji, ale samo malowanie i ozdabianie paznokci. Najbardziej lubię wymyślać nowe pomysły na zdobienia, malować wzorki i śledzić trendy w nail artcie, a do tego mam mniej więcej wszystko, czego potrzebuję. Kilka rzeczy mi się marzy, ale nie są to właściwie lakiery do paznokci, co sprawy dodatkowe. Chciałabym kupić sobie jakiś dobry zestaw żeli do zdobień i zacząć uczyć się malowania żelami. Do tego chętnie wypróbowałabym więcej pędzelków, przydałoby mi się parę nowych. [8] Bardzo też chciałabym się wybrać na kurs manicure kombinowanego i obsługi frezarki. Jeśli chodzi o jakieś konkretne produkty lakierowe, to niesamowicie ciekawi mnie oferta [5] Słowianki – jest naprawdę oryginalna i innowacyjna, wyszukałam tak kilka ciekawych produktów, które bardzo bym chciała dorwać w swoje łapki i się pobawić.

[4] Do rysowania jak zawsze przydałoby mi się więcej markerów alkoholowych. Po pierwsze odcienie jasnej skóry – interesuje mnie ten zestaw Kuretake. Chciałabym też uzupełnić szarości – najbardziej lubię markery Copic Sketch. Choć chciałabym też wypróbować parę Touch Five. Przydałby mi się też nowy [3] pędzel do akwareli, a tak szczerze mówiąc kilka, bo teraz mam tylko bieda zestaw z supermarketu. [2] Moje pióro ma pękniętą obudowę i już bardzo niewygodnie się z niego korzysta, czas na nowe – upatrzyłam sobie to pióro Lamy, ma sensowną cenę, dobre recenzje i fajnie wygląda. I koniecznie do tego kolorowy atrament – jasny zielony, turkusowy i fioletowy 🙂 Na grafice zapomniałam dodać szkicowników – najbardziej chciałabym z papierem do markerów oraz czarny.

Oszalałam na punkcie [6] tych kolczyków Orska. O rany, jakie one są piękne! Nie mam przekłutych uszu (wcześniej jak już to nosiłam klipsy), ale dla tych kolczyków mogłabym sobie przekłuć uszy teraz zaraz natychmiast. I jeszcze dla kilku innych z tej marki, OMG biżuteria tak bardzo w moim stylu!

Wypaliłam już prawie wszystkie woski oraz świece, chciałabym parę nowych. [1] Na oku mam Woodwick „Wood smoke” – bardzo podoba mi się ten zapach! Oraz kilka sprawdzonych zapachów z Yankee Candle np. „Fluffy towels”.

A na sam koniec – rzeczy do domu. [7] Maszynka gazowa Solgaz, magiczny piekarnik tego samego producenta, zmywarka Bosh, szafka do łazienki, kanapa, lampy sufitowe i toaletka (tak, złamałam się, teraz ja też marzę o białej toaletce lol;)).

 

Przyznam się Wam do czegoś – to nie jest cała wishlista. Moja pełna lista zachcianek znajduje się na Pintereście i ma dobre kilkaset pozycji. Tutaj jedynie wybrałam te rzeczy, do których najbardziej wzdycham.

Zajrzyj na moją WISHLIST na Pintereście @theCieniu! ♥

Jakby ktoś chciał mi na Mikołajki podarować „Natural Eyes” (nie mylić z „Natural matte”!!!) oraz czerwoną szminkę MAC „Russian Red” i do kompletu kolczyki z mojej wishlisty, to byłabym wniebowzięta ♥ Miałabym od razu piękny, klasyczny i elegancki komplet do upiększania na święta, ach ♥

 

Czasem chciałabym kupić sobie coś niepotrzebnego

Dlaczego na tej wishliście tyle jest kosmetyków do makijażu? Sprawa jest prosta – przedmioty z innej kategorii szybciej kupuję, głównie dlatego, że są mi jakoś potrzebne, ich zakup jest uzasadniony. Ubrania, rzeczy do domu, jakieś gadżety – nie mam tego aż tak dużo. Teraz raczej jeżeli coś kupuję, to jako zastępstwo tego, co już się zestarzało, zużyło lub zepsuło. Zbliża się czas wymiany telefonu, komputera, patelni, torebki, butów i aparatu fotograficznego, więc te rzeczy też mogłabym tutaj wypisać. Ale ich zakup to raczej będzie konieczność – bo lubię to, co mam teraz i kupię dopiero, jak się zużyje.

Natomiast w przypadku kosmetyków do makijażu nie jestem w stanie w żaden racjonalny sposób uzasadnić zakupu. To są czyste zachcianki. Mam wystarczająco dużo kolorówki i naprawdę nie potrzebuję kolejnych paletek cieni. Powinno mi wystarczyć to, co mam, ale niestety nie potrafię wytłuc sobie z głowy niektórych rzeczy i nawet po wielu miesiącach wciąż myślę o tym, żeby je kupić. Ale nie kupuję, ponieważ są sprawy ważniejsze, tak jak wspomniany remont mieszkania. Dlatego jest ta wishlista – czyli lista życzeń. Drobiazgów, do których wzdycham 🙂

Przeczytaj też: Lubię oglądać zużyte palety cieni

Praktycznie wszystko co kupuję jest przemyślane, zaplanowane i wyliczone. I dobrze mi z tym, pomaga mi to na maksa wykorzystać to co mam i czerpać zadowolenie z każdego wydatku. Ale czasem mam ochotę tak po prostu zluzować, przepierdolić pieniądze na głupoty, kupić coś ładnego, ale totalnie nieuzasadnionego. Choćbym miała nawet nosić karną tiarę za to do końca roku! I rzeczy z tej wishlisty to kandydaci na takie zakupy. Nie do końca spontaniczne, bo każdy kosmetyk jest tutaj przemyślany, odczekał swoje żebym się upewniła, że to jest to, co chcę.

Ciekawa sprawa, jak ta wishlista w pewien sposób obrazuje to, jak się zmieniam, jak zmieniają się moje priorytety i stan posiadania.

 

PS. Od dzisiaj ustawiłam na blogu linki afiliacyjne z sieci partnerskiej Convertiser. Jeżeli zrobicie dowolne zakupy w linkowanym przeze mnie sklepie np. Sephora, to otrzymam z tego niewielką prowizję. Nie ma to wpływu na cenę produktu dla Was, ale mi pomoże finansować działalność blogową i może kiedyś kupić coś z wishlisty ♥ Więcej szczegółów w polityce prywatności.

A jak Wasza świąteczna wishlista – gotowa? 🙂